Sprawa Kajetana P., nazwanego przez media "Hannibalem z Żoliborza", wraca na wokandę. Sprawa została objęta wyłączeniem jawności, toczy się za zamkniętymi drzwiami. Bez udziału mediów. I jak się okazuje - bez udziału Kajetana P..
W styczniu 2021 r. Sąd Okręgowy w Warszawie skazał Kajetana P. na dożywocie. Sąd uznał oskarżonego mężczyznę za winnego dokonania zabójstwa Katarzyny J., do którego doszło w lutym 2016 r. oraz ataku na policjanta w czasie konwojowania po zatrzymaniu.
Sąd podkreślił, że mężczyzna będzie odbywał wyrok w systemie terapeutycznym. Biegli stwierdzili bowiem, że Kajetan P. miał ograniczone możliwości oceny tego, co zrobił. Sąd zobowiązał go także do zapłaty po 75 tysięcy złotych "za doznaną krzywdę" matce i ojcu zamordowanej przez niego kobiety. Wyrok ten jest nieprawomocny.
Jak już pisaliśmy, do Sądu Apelacyjnego w Warszawie wpłynęły dwie apelacje od ubiegłorocznego wyroku. Jedną złożyli obrońcy Kajetana P., którzy domagają się uchylenia orzeczenia Sądu Okręgowego. Drugą - prokuratura, która chce uznania mężczyzny za poczytalnego.
Obrona Kajetana P. nie zgadza się z wyrokiem, zarówno w kwestii "ustalenia poczytalności, jak i co do wysokości kary". Jak czytamy w serwisie Onet.pl, "w apelacji obrona domaga się stwierdzenia, że Kajetan P. w trakcie popełnienia czynu był w stanie, który wyłączał świadome podjęcie decyzji".
We wtorek odbyła się pierwsza rozprawa apelacyjna z udziałem biegłych z Gdańska i Szczecina. Na rozprawie nie było Kajetana P. Jak podaje "Gazeta Wyborcza", "na wniosek obrończyni z urzędu P., sprawa została również objęta wyłączeniem jawności, dlatego media musiały opuścić salę".
Więcej wiadomości z kraju i ze świata znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.