W niedzielę 4 grudnia podczas porannej mszy, w jednej z kraśnickich parafii, doszło do kradzieży samochodu. Poszkodowany to 74-letni mężczyzna. Jak opisuje lubelska policja, przyjechał on na mszę swoją osobówką i zaparkował na parafialnym parkingu. Funkcjonariuszom tłumaczył później, że w pośpiechu udał się do kościoła zostawiając w roztargnieniu kluczyki wewnątrz samochodu.
Mówił również, że w trakcie nabożeństwa obserwował go dziwnie zachowujący się mężczyzna w kapturze, który jeszcze przed końcem mszy wyszedł ze świątyni. "Kamery monitoringu zarejestrowały, że to właśnie wtedy podszedł do pojazdu, zajrzał przez szybę do środka i kiedy zauważył, że samochód jest otwarty, a w środku są kluczyki, wszedł do niego i odjechał" - opisują służby.
Więcej najnowszych informacji przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl
74-latek po mszy zgłosił kradzież samochodu na komisariacie policji. Policjanci prewencji podczas prowadzonych działań patrolowych na terenie powiatu kraśnickiego zauważyli pojazd doprowadzając do jego zatrzymania. Okazało się, że 38-latek niedawno ukradł już inny samochód w podobny sposób i trwa w tej sprawie postępowanie.
Mężczyzna usłyszał kolejne zarzuty z tego powodu. Przyznał się do zarzucanych mu czynów. Jak tłumaczył policjantom, skoro właściciele nie zamykają pojazdów, to "korzysta z okazji".
Policja prosi, by nie zostawiać w pojazdach kluczyków, rzeczy wartościowych, dokumentów, telefonów czy też laptopów, a przede wszystkim dopilnować, aby zamknąć pojazd po wyjściu z niego.