5 października tego roku Danylo został przywieziony do szpitala w Stalowej Woli (woj. podkarpackie), już w stanie krytycznym, przez 25-letniego partnera matki dziecka. Obrażenia, jakie znajdowały się na ciele chłopca wskazywały, że pochodząca z Ukrainy para - Vitalij S. i 22-letnia Oksana P., od dawna znęcali się nad dzieckiem. Ze śladów wynika, że 2,5-latek był regularnie bity, przypalany papierosami oraz wielokrotnie gwałcony przez matkę oraz jej konkubenta. Lekarze, oceniając obrażenia 2,5-letniego ukraińskiego chłopca, zdecydowali się zawiadomić policję.
Chłopiec następnie został przetransportowany ze Stalowej Woli do Klinicznego Szpitala Wojewódzkiego w Rzeszowie. Lekarze zdiagnozowali u dziecka krwiaka przymózgowego. Danylo musiał więc przejść operację neurologiczną. We wtorek 29 listopada rzecznik szpitala w Rzeszowie Tomasz Warchoł przekazał (w rozmowie z PAP), że chłopiec został wybudzony ze śpiączki farmakologicznej i oddycha samodzielnie. Niestety z maluchem nadal nie ma żadnego kontaktu.
Chłopiec zostanie przeniesiony na oddział rehabilitacji neurologicznej. Według lekarzy dziecko będzie najprawdopodobniej do końca życia żyło z dużą niepełnosprawnością.
Matka Danylo i jej partner zostali zatrzymani jeszcze 5 października. Obojgu przedstawiono zarzuty usiłowania zabójstwa 2,5-letniego dziecka, w związku ze zgwałceniem chłopca ze szczególnym okrucieństwem oraz znęcaniem się nad osobą nieporadną z uwag na wiek ze szczególnym okrucieństwem. Lokalne portale (m.n. nowiny24.pl), powołując się na sąsiadów Ukraińców, pisali, że z wynajmowanego przez nich mieszkaniach nigdy nie było słychać kłótni czy krzyków dziecka. Sąsiedzi dodają jednak, że chłopiec nigdy nie bawił się na podwórku.
Śledztwo w sprawie początkowo prowadziła Prokuratura Rejonowa w Stalowej Woli. Obecnie sprawą zajmuje się prokuratura w Tarnobrzegu. Ze względu na dobro dziecka oraz drastyczny charakter obrażeń 2,5-latka, śledczy nie chcą mówić o szczegółach postępowania.
Na wniosek prokuratury i decyzją sądu 22-letnia kobieta i 25-letni mężczyzna trafili do aresztu, w którym przebywają do tej pory. Sąd Rodzinny ustanowił dla chłopczyka opiekuna tymczasowego, którego wskazał Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej w Stalowej Woli. Jak dodaje echodnia.eu, podejrzanym grozi kara minimum ośmiu lat więzienia, a maksymalnie nawet dożywocie.