We wtorek Izba Odpowiedzialności Zawodowej Sądu Najwyższego zdecydowała, że po 741 dniach sędzia Igor Tuleya może wrócić do orzekania. - To, co się dzisiaj wydarzyło, można ująć krótko: nielegalna Izba Odpowiedzialności Zawodowej uchyliła decyzję nielegalnej Izby Dyscyplinarnej, ale to nie jest praworządność. Praworządność to są niezależne sądy, niezawiśli sędziowie - powiedział Tuleya na antenie TVN24.
Sędzia zaznaczył, że jego obowiązkiem jest stawić się w środę w macierzystym sądzie, czyli w Sądzie Okręgowym w Warszawie. - Czy coś się zmieni? To pokaże czas. Przypomnę, że co najmniej trzykrotnie próbowałem wymóc na moich przełożonych, aby dopuścili mnie do służby, miałem orzeczenia sądów polskich i europejskich, na podstawie których powinienem być już dawno, dawno temu dopuszczony do pracy - stwierdził.
- Tak naprawdę rozstrzygnięcie tzw. Izby Odpowiedzialności Zawodowej nie jest adresowane do mnie, bo nie uważam, żeby to był niezależny organ sądowy, tylko jest adresowane do tych osób, które do tej pory nie respektowały orzeczeń prawdziwych sądów. Wierzę, że przynajmniej będą respektowały rozstrzygnięcie takiego nie-sądu - dodał Tuleya.
Więcej wiadomości na stronie głównej Gazeta.pl
W listopadzie 2020 roku Izba Dyscyplinarna SN, na wniosek prokuratury, podjęła decyzję o odebraniu immunitetu i zawieszeniu w czynnościach służbowych sędziego Igora Tuleyę. Izba zdecydowała również o zawieszeniu go w czynnościach służbowych i obniżeniu uposażenia o 25 proc.
Tuleya wielokrotnie podkreślał, że nie uznaje legalności Izby Dyscyplinarnej. Tego samego zdania była pozostała część Sądu Najwyższego. W grudniu 2019 roku SN, wskutek wykładni Trybunału Sprawiedliwości UE (TSUE), uznał, że Izba Dyscyplinarna nie jest sądem w rozumieniu prawa UE - przez co nie jest też sądem w rozumieniu prawa krajowego.
Przypomnijmy, prokuratura uważa, że Tuleya przekroczył swoje uprawnienia w 2017 roku, kiedy pozwolił mediom rejestrować ustne uzasadnienie postanowienia w sprawie dotyczącej obrad Sejmu w sali kolumnowej - posłowie Zjednoczonej Prawicy głosowali tam m.in. nad budżetem i nie chcieli wpuścić do sali kolumnowej posłów opozycji. Tuleya uzasadniając swoją decyzję (niekorzystną dla PiS), cytował zeznania świadków z postępowania przygotowawczego. Według śledczych sędzia "naraził bieg śledztwa", które było cały czas w toku.