Socha namawia do sprzeciwu na pobranie organów po śmierci. Apel udostępniły setki osób. "Albo ktoś żyje, albo nie"

Działaczka ruchów antyszczepionkowych Justyna Socha umieściła w ostatnich dniach na Facebooku apel o zgłaszanie się do Centralnego Rejestru Sprzeciwów. Takie zgłoszenie sprawia, że po śmierci nasze organy nie będą mogły zostać przekazane do przeszczepu. Apel Sochy udostępniło w poniedziałku ponad 1 tys. osób. Eksperci wskazują, że tego typu działania są niezwykle szkodliwe, a im więcej osób nie zgodzi się na przekazanie organów po śmierci, tym mniej śmiertelnie chorych pacjentów ma szansę na przeżycie.

Justyna Socha uzasadniała swój apel w mediach społecznościowych wypowiedziami prof. Jana Talara, chirurga i specjalisty ds. rehabilitacji, który od lat przekonuje, że śmierć mózgu de facto nie istnieje. A to może sugerować, że organy pobierane są od osób, które wciąż mają szansę na przeżycie. Nie jest to prawdą. Wypowiedzi prof. Talara od lat są krytykowane przez specjalistów.

Więcej treści znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl >>>

- Jego wypowiedzi i półprawdy na temat naszej pracy robią dużo krzywdy naszej specjalizacji - komentował przed kilkoma laty w rozmowie z "Faktami" TVN anestezjolog dr Piotr Kowalski, obecnie związany ze szpitalem w Grudziądzu.  

Jak wynika z danych Poltransplantu, czyli instytucji koordynującej w Polsce transplantologię, w ubiegłym roku do Centralnego Rejestru Sprzeciwów wpłynęło 1557 zgłoszeń, o 50 mniej niż w roku poprzednim.

Według stanu na 31 grudnia 2021 r., w bazie zarejestrowanych było łącznie niemal 39 tys. osób, które nie zgadzają się na przekazanie swoich organów po śmierci.

W ubiegłym roku od zmarłych dawców przeszczepiono łącznie 709 nerek, 20 nerek i trzustek, 277 wątrób, 200 serc i 68 płuc. Pod koniec grudnia 2021 r. na przeszczep jednego lub dwóch organów oczekiwało wciąż 1,8 tys. osób.

Zobacz wideo Tusk przemawia, na scenę wchodzi osoba z transparentem. "Dzień dobry. Proszę zostawić"

Poltransplant: Sprzeciw powoduje, że nie można uratować chorych

Jak wyjaśnia na swojej stronie internetowej Poltransplant, "nerki, serce, płuca, wątrobę, trzustkę, jelito i rogówkę można pobrać od osoby zmarłej, kiedy zostały już wyczerpane wszystkie możliwości jej leczenia i u której stwierdzono komisyjnie śmierć mózgową".

Czym jest śmierć mózgu? Poltransplant wskazuje, że "śmierć ogarnia tkanki i układy w różnym czasie". Niektóre funkcje mogą więc utrzymywać się przez jakiś czas, choć inne już obumarły. Dotyczy to też sytuacji, w której śmierć objęła mózg, a krążenie krwi jest jeszcze zachowane. Dyrektor Poltransplantu podkreśla w rozmowie z redakcją Gazeta.pl, że takie apele mają oczywisty wpływ na to, że ludzie nie chcą zgadzać się na oddawanie narządów po śmierci.  

Jak najbardziej jestem za tym, żeby ludzie się określali za życia. Śmierć w naszym kraju jest tematem tabu, ale moim zdaniem ważne jest to, czy my rozmawiamy z bliskimi o tym, czy chcemy być dawcą. Ja wychodzę z założenia, że lepiej jest się określić. Jeśli ktoś czuje potrzebę sprzeciwienia się byciu dawcą po śmierci – może, a nawet powinien to zrobić, wypełniając formularz sprzeciwu, który należy przesłać do Poltransplantu, nosząc przy sobie kartkę ze sprzeciwem lub rozmawiając z rodziną o swojej woli. Tylko tak można skomentować podobne apele. Wszystko inne jest poniżej moich zdolności do komentowania

- mówił dr hab. n. med. Artur Kamiński. Dyrektor Poltransplantu przypomniał, że w Polsce obowiązuje zgoda domniemana na bycie dawcą po śmierci.  

Prof. Kamiński: Nie można być częściowo w ciąży

- Jeśli ktoś mówi, że ktoś częściowo nie żyje, to ja mam na takie stwierdzenie jedną odpowiedź - czy można być częściowo w ciąży? Albo ktoś żyje, albo nie. Czymś innym jest stwierdzenie śmierci mózgu a czym innym wysunięcie podejrzenia takiej śmierci. Tego podejrzenia nie potwierdza się w rozmowie, ale na podstawie wielu, bardzo specjalistycznych badań. Są na to określone procedury, właśnie po to, żeby się nie pomylić. I argumenty często podawane przeciwko śmierci mózgu dotyczą sytuacji, kiedy ktoś tylko wysunął podejrzenie, ale ono się nie potwierdziło i śmierci mózgu ostatecznie nie stwierdzono - wyjaśniał prof. Kamiński.

Nasz rozmówca zaznaczył bardzo wyraźnie, że prof. Talar zajmuje się pacjentami, u których dochodzi do takich uszkodzeń struktur mózgu i jego czynności, które mogą dać szansę na odzyskanie świadomości, a przed pacjentem długa rehabilitacja. - Natomiast sytuacje, kiedy np. nie ma przepływu krwi przez naczynia krwionośne w mózgu, nie ma szansy na leczenie i zrehabilitowanie, mamy do czynienia ze śmiercią mózgu - dodał dyrektor Poltransplantu. 

"W tych przypadkach to stan mózgu determinuje życie lub śmierć człowieka. W większości przypadków klinicznych obrzęk mózgu wynikający z jego uszkodzenia narasta od strony przestrzeni nadnamiotowej, a pień mózgu umiera jako ostatnia jego część. W takich sytuacjach czynnikiem kwalifikującym śmierć mózgu jest nieodwracalny brak funkcji pnia mózgu" - czytamy w sekcji "Pytania i Odpowiedzi" na stronie Poltransplantu.

Poltransplant tłumaczy, że "trwałe uszkodzenie pnia mózgu ustala się na podstawie braku określonych odruchów nerwowych i braku spontanicznej czynności oddechowej". Jeśli takie badanie nie jest w pełni wykonalne (np. ze względu na urazy twarzoczaszki), "podejrzenie śmierci mózgu musi być potwierdzone badaniami instrumentalnymi". Instytucja wskazuje, że "wiedza społeczeństwa o tym jaką wartość dla setek śmiertelnie chorych ma przeszczepienie narządu, jest nadal niewystarczająca".

"Sprzeciw na pobranie narządu wyrażany przez rodzinę zmarłego powoduje, że nie można uratować życia wielu chorym. Należy prowadzić stałą kampanię edukacyjną, informującą o potrzebach i wynikach przeszczepiania narządów, która pomoże przekonać społeczeństwo o skuteczności tej metody leczenia" - czytamy.

***

Pomóż Ukrainie, przyłącz się do zbiórki. Pieniądze wpłacisz na stronie pcpm.org.pl/ukraina >>>

Więcej o: