Jak to bywa w życiu - zaczęło się od śmierci i na śmierci skończyło. W 1194 roku zmarł bowiem najmłodszy z synów Bolesława Krzywoustego, Kazimierz Sprawiedliwy. Skończyła się zasada senioratu, możni stwierdzili, że wolą sobie władcę wybrać. Problem w tym, że ciężko im się było zdecydować. Śmierć Sprawiedliwego była więc początkiem walki o krakowski tron.
W Wielkopolsce wciąż żył jeszcze Mieszko Stary, ostatni z synów Krzywoustego. Potem zastąpił go jego syn - Władysław Laskonogi. Kazimierz Sprawiedliwy zaś pozostawił po sobie dwóch nieletnich synów – Konrada Mazowieckiego i Leszka Białego.
Różnie o Białym mówiono i pisano. Na pewno, nawet jak na bardzo burzliwe czasy rozbicia dzielnicowego, był postacią ciekawą. Tak pisze o nim Paweł Jasienica w "Polsce Piastów":
Książę ten niczym specjalnym nie odznaczył się w dziejach Polski, ale pewne wiadomości świadczą o nim dodatnio. W dobie krucjat, kiedy ziemie pogan uznawano za niczyje, a chrześcijański władca był po prostu zobowiązany do szerzenia wiary mieczem - Leszek głosił odmienny program. Nie chciał mianowicie nawracać Prusów siłą. Doradzał zakładanie w ich kraju ośrodków handlowych, co miało ułatwić przenikanie religii katolickiej drogą pokojową. Warto zapamiętać ten szczegół.
Jak czytamy dalej, na wyprawę krzyżową Leszek nie pojechał, a papieżowi miał argumentować to faktem, że "w Palestynie brak piwa i miodu, bez których żyć nie można".
Nie można powiedzieć, że stronił zupełnie od zbrojnej konfrontacji - to w końcu jego wojska walczyły m.in. z Rusinami w znanych bitwach pod Zawichostem czy Mozgawą. Ale też nie był pierwszy w kolejce do sięgania po miecz, zwłaszcza jeśli chodzi o spory "rodzinne", piastowskie, o władzę i ziemię. Wiele źródeł mówi, że wolał rozwiązania dyplomatyczne.
Ze swoim własnym bratem Konradem Mazowieckim (tak, tym od sprowadzenia Krzyżaków do Polski) żył w zgodzie i współrządził bez większych problemów, co na te czasy było dość wyjątkowe. No ale z innymi już tak łatwo nie było.
Jak streścić w kilku akapitach czas rozbicia dzielnicowego? Tak serio, to się nie da. Jednak nie da się też opowiedzieć o zbrodni w Gąsawie bez zarysowania tła. A to w zasadzie nadaje się na scenariusz piastowskiej "Mody na sukces" czy może raczej "Sukcesji".
W dużym skrócie: zaczęło się od konfliktu dwóch wielkopolskich książąt Władysławów - Laskonogiego i jego bratanka Odonica-Plwacza. Obaj opisywani są jako osoby bez większych skrupułów, w dodatku dość swobodnie zmieniające sojuszników. Podobnie zresztą jak śląski książę - Henryk Brodaty, kolejny bohater tej historii.
Laskonogi przez jakiś czas rządził Krakowem, a władzę stracił na rzecz młodego Leszka Białego. Tu pojawia się sojusz Brodatego z Laskonogim przeciw Leszkowi. Oraz informacje, że Brodaty jednocześnie całkiem chętnie współpracował z adwersarzem Laskonogiego - Odonicem.
Trzej książęta - Leszek Biały, Henryk Brodaty i Władysław Laskonogi postanowili się w końcu dogadać. Doszło do tego w 1217 roku, a już chwilę później Biały i Laskonogi poszli krok dalej, zawierając "układ o przeżycie" (po śmierci bezpotomnego władcy jego ziemię przejmuje ten drugi, obejmując we władanie i Wielkopolskę i Małopolskę). To moment, kiedy Laskonogi mógł zaatakować Odonica, a ten został sam, z niczym i musiał uciekać.
Uciekając zaś, dotarł na dwór - i to kluczowe dla przyszłej zbrodni - pomorskiego księcia Świętopełka. Świętopełk zawdzięczał wprawdzie Leszkowi Białemu tytuł namiestnika Pomorza Gdańskiego. Z Odonicem jednak wymienił się siostrami, które (krzyżowo) pojęli za żony. Z tego - przypieczętowanego dwoma małżeństwami - sojuszu zrodził się oczywiście kolejny atak. Tym razem Odonica na Laskonogiego.
Nie, żeby Świętopełk i Odonic żyli długo w zgodzie. Pomorski władca zaatakował bowiem szwagra. Kilka najazdów, przejęć ziem i ucieczek poszczególnych książąt później, a konkretnie w roku 1227, w okolicach 11 listopada, czyli dnia Świętego Marcina, Leszek Biały zwołał zjazd w Gąsawie.
Jan Matejko, Sejm w Gąsawie. Na obrazie znajdują się m.in.: Leszek Biały, Władysław Laskonogi, Henryk Brodaty i Konrad mazowiecki. domena publiczna
Gąsawa, leżąca na pograniczu Kujaw i Wielkopolski, prócz Leszka Białego, gościła też Władysława Odonica, Henryka Brodatego i Konrada Mazowieckiego. Ten ostatni podobno nie był kluczowym uczestnikiem zjazdu, gdyż zajmował się właśnie nie czym innym jak... sprowadzaniem Krzyżaków do Polski. Zabrakło natomiast, co ciekawe, Władysława Laskonogiego.
Prawdopodobnie rozmawiano o wojnie domowej i sojuszu Odonica ze Świętopełkiem, Nic dziwnego, że ten ostatni mógł się zaniepokoić. I zareagował. Rankiem 24 listopada 1227 roku jego wojska zaatakowały uczestników zjazdu.
Napad przyszedł niespodziewanie, kiedy wielu z uczestników zjazdu zażywało łaźni. Leszek zdążył z niej wyskoczyć, dopadł konia i jął uchodzić w kierunku Marcinkowa. Zginął doścignięty na polach przylegających do słynnego Jeziora Biskupińskiego
- tak opisuje to zdarzenie w "Polsce Piastów" Paweł Jasienica. Jak czytamy, Henryk Brodaty odniósł kilka ran, ale od śmierci ocalił go rycerz Peregryn z Weissenburga - osłaniając księcia własnym ciałem. Trzymający się nieco na uboczu wszystkich sojuszów Konrad Mazowiecki nie ucierpiał. Choć Jasienica pisze:
Ludzie Świętopełka mordowali każdego, kto nawinął się pod nóż, nie szczędząc bezbronnych i nagich.
Śmierć Leszka Białego zmieniła sytuację polityczną w Polsce. W końcu był ostatnim księciem krakowskim, którego władzę uznawali wszyscy polscy książęta.
Największym beneficjentem zbrodni w Gąsawie wydaje się historykom Świętopełk II, który mógł już samodzielnie władać Pomorzem Gdańskim. Pojawiają się też teorie, że Świętopełkowi pomógł Odonic, choć krótko przed zjazdem mieli się skonfliktować.
Uwagę historyków i pasjonatów zwraca też nieobecność na zjeździe Władysława Laskonogiego. To przecież on miał z Leszkiem Białym "układ o przeżycie". Co prawda Leszek Biały osierocił syna Bolesława, zwanego później Wstydliwym, ale do momentu uzyskania przez niego pełnoletności wszystko jeszcze było możliwe.
Są i tacy, którzy wskazują na znacznie starszego od Leszka Henryka Brodatego (miał ok. 60 lat). Mógł przecież nastawać na ziemie młodszego księcia. Byłoby to o tyle spektakularne, że Brodaty w napaści jednak został ranny, niemal zginął. Czy tak by uwiarygadniał zbrodnię?
Zagadka masakry w Gąsawie do dziś nie jest w pełni rozwiązana. Ciało Leszka Białego zostało przewiezione do Krakowa i pochowane w katedrze wawelskiej, ale jego grobowiec uległ po latach zniszczeniu. Za to w pobliskim Gąsawie Marcinkowie Górnym, gdzie w trakcie ucieczki miał zginąć książę, do dziś można podziwiać przedwojenny (w czasie wojny zniszczony, potem odrestaurowany) pomnik autorstwa Jakuba Juszczyka.
Pomnik Leszka Białego w Marcinkowie Górnym Wikimedia Commons