Trzydniowa akcja funkcjonariuszy zakończy się w środę (23 listopada). Poszukują oni ciała nieuchwytnego dotychczas Jacka Jaworka podejrzanego o zabójstwo trzech osób w lipcu 2021 r. Kilkuset policjantów wspieranych przez ratowników Górskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego (GOPR), żołnierzy Wojsk Obrony Terytorialnej (WOT), mundurowych Straży Leśnej oraz strażaków Ochotniczej Straży Pożarnej (OSP) przeczesuje tereny w okolicy miejscowości Borowce (woj. śląskie, pow. częstochowski).
Więcej informacji znajdziesz na stronie głównej portalu Gazeta.pl.
W dalszym ciągu Jacek Jaworek jest poszukiwany listem gończym oraz na podstawie Europejskiego Nakazu Aresztowania. Śledczy nie wykluczają scenariusza, w którym mężczyzna nie żyje. Według nich mógł popełnić samobójstwo niedaleko miejsca, gdzie doszło do potrójnego morderstwa, dlatego też po raz kolejny przeszukują teren. W tym celu wykorzystują specjalistyczny sprzęt, m.in.: drony, trackery GPS i quady.
"Policjanci oraz inne służby skrupulatnie przeszukują trudny i wymagający teren kilku kilometrów kwadratowych. Mowa o terenie leśnym, przez który w ubiegłym roku przeszła trąba powietrzna, która powaliła wiele drzew, uniemożliwiając dostęp do różnych miejsc. Obecnie, dzięki wielu miesiącom pracy leśników, którzy systematycznie usuwali powalone konary oraz potężne i splątane korzenie, dostęp do terenu został częściowo przywrócony" - czytamy w komunikacie śląskiej policji. "W kolejnych dniach na miejsce zjadą policyjni przewodnicy z psami tropiącymi" - dodają funkcjonariusze.
Przypomnijmy, do tragedii doszło w Borowcach (woj. śląskie). Jacek Jaworek w nocy z 9 na 10 lipca ubiegłego roku zamordował swojego brata, jego żonę oraz ich 17-letniego syna.
Jedynie młodszemu synowi małżeństwa udało się ujść z życiem. 13-letni chłopak najpierw schował się przed wujem, a następnie uciekł przez okno. - Przybiegł, zapukał w okno, mówiąc, że Jacek strzelił do jego mamy i Kuby i on to widział - powiedziała sąsiadka reporterom "Uwagi!".
Jacek Jaworek zbiegł z miejsca zdarzenia. Policja szybko rozpoczęła obławę, która zakończyła się fiaskiem.
- Działania przejęli policjanci z wydziału kryminalnego. To m.in. współpraca międzynarodowa z organami ścigania w tych krajach, w których Jacek Jaworek chciałby pracować lub pracował wcześniej, w których miał jakieś kontakty - mówiła w rozmowie z portalem Gazeta.pl podinspektor Aleksandra Nowara z Komendy Wojewódzkiej Policji w Katowicach.