Śledztwo ws. tragedii w Przewodowie bez Ukrainy? "Prokuratura się nie zgodzi"

Według "Rzeczpospolitej" strona ukraińska nie zostanie dopuszczona do śledztwa w sprawie tragedii w Przewodowie, ponieważ nie ma takiej możliwości prawnej i byłoby to wbrew procedurom. Zdaniem dziennika "politycy wprowadzają opinię publiczną w błąd" swoimi wypowiedziami.

Podczas niedzielnej konferencji w Helsinkach premier Mateusz Morawiecki podkreślił, że nad wyjaśnieniem przyczyn tragedii w Przewodowie (woj. lubelskie) pracują polscy, amerykańscy i inni zagraniczni eksperci. Według jego słów na miejscu byli też specjaliści z Ukrainy. Szef rządu podkreślił, że Polska chce być w tej sprawie "tak transparentna, jak to tylko możliwe", by strona ukraińska była pewna co do ustaleń śledztwa. Według doniesień "Rzeczpospolitej" prokuratura nie wyda jednak zgody na udział kraju w dochodzeniu.

Zobacz wideo Jak zachował się premier w obliczu tragedii w Przewodowie? Pytamy posła Kowala

Przewodów. Śledztwo w sprawie tragedii bez strony ukraińskiej? "Rp": Nie ma takiej możliwości prawnej

"Prokuratura nie zgodzi się na włączenie strony ukraińskiej do śledztwa w sprawie wybuchu rakiety w Przewodowie, która zabiła dwóch mężczyzn" - pisze w niedzielę (20 listopada) "Rzeczpospolita", powołując się na własne ustalenia. Według źródeł "znających sprawę" nie ma takiej możliwości prawnej i "byłoby to wbrew procedurom, nie mówiąc o interesie śledztwa, w którym badane są wszystkie możliwe wersje, w tym i ta, że mogła spaść rakieta obrony przeciwlotniczej Ukrainy" - dodaje dziennik. 

Tymczasem w zadziwiający sposób zachowują się politycy, którzy wprowadzają opinię publiczną w błąd, sugerując, że nie tylko Ukraińcy, ale i Amerykanie już są w śledztwie. Nic takiego nie ma miejsca

- podkreśla gazeta.

Więcej aktualnych wiadomości dotyczących tragedii w Przewodowie znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.

Dziennik zwraca uwagę m.in. na wpis ministra spraw zagranicznych Ukrainy Dmytro Kułeby, a także relację agencji Ukrinform, według których "ukraińscy eksperci pracują na miejscu tragedii w Przewodowie". "Rzeczpospolita" podkreśla, że "ukraińscy śledczy przyjechali do Przewodowa pod koniec oględzin wykonywanych przez polskich śledczych i mogli obejrzeć to miejsce ", jednak bez wykonywania czynności procesowych. 

"Poważnych nieścisłości jest więcej" - pisze "Rzeczpospolita", zwracając uwagę na czwartkową wypowiedź Jakuba Kumocha. Minister powiedział między innymi, że "pewnie nie będzie powodu, żeby odmówić Ukraińcom dostępu" do śledztwa.  

Tragedia w Przewodowie

We wtorek 15 listopada około godz. 15:40 we wsi Przewodów (woj. lubelskie) doszło do eksplozji - na terenie polskiej suszarni zbóż spadła rakieta, prawdopodobnie ukraińskiej obrony powietrznej. W wyniku zdarzenia zginęło dwóch pracujących tam mężczyzn. 

W niedzielę premier Mateusz Morawiecki wziął udział w konferencji prasowej w Finlandii, gdzie wypowiadał się m.in. na temat stanu śledztwa w sprawie tragedii. Szef rządu podkreślał, że Polska chce być "tak transparentna, jak to tylko możliwe". Według jego słów śledztwo "jeszcze trochę potrwa".

Więcej o: