Według danych portalu PornHub nawet 80 proc. Polek i Polaków ogląda pornografię. W porównaniu z innymi państwami to całkiem przyzwoity (nieprzyzwoity?) wynik. To, czego szukamy, najczęściej odbiega już jednak od światowych trendów. Okazuje się, że entuzjaści kina erotycznego znad Wisły mają potrzeby patriotyczne - i w popularnym serwisie szukają pornografii z Polski. W tę preferencję wpisuje się film nakręcony przez grupę "Dochodzę", za pieniądze z Programu Oporu Krytyki Politycznej.
Więcej informacji, m.in. o edukacji seksualnej, znajdziesz na stronie głownej Gazeta.pl
Robimy porno polskie, Warszawskie - pariotyczne lokalnie. Skupione na figurze Pałacu Kultury
- mówi Biczysko, jedna trzecia kolektywu.
- To było dla nas ważne, żeby to było warszawskie porno - dodaje Szuga Szu, współtworząca kolektyw. - Warszawskie i queerowe!
- Takie pokazanie we are queer, we are here - wtrąca Biczysko.
- We are not going anywhere! - podsumowuje Pepe, trzeci z twórców filmu "Pieprzę to".
To nie tylko ich debiut. W całym projekcie dużo było pierwszych razów, nienormatywnych podejść do zbliżenia seksualnego, poszerzania granic. - To nasz pierwszy film, ale wcześniej pracowaliśmy w obrębie performance'u i pracy z ciałem. Porno wyszło z tego, że chciałyśmy pogłębić tę pracę - wyjaśnia Szuga Szu. - Biczysko i Pepe mieli marzenie o nakręceniu porno. I tak staliśmy się kolektywem Dochodzę - dodaje.
Planem filmu tworzonego przez grupę Dochodzę były wnętrza Fundacji Galerii Foksal. W tle, w szerokich kadrach, widać Pałac Kultury.
Amerykański sędzia Sądu Najwyższego Potter Stewart - autor jednej z najsłynniejszych definicji pornografii ("Wiem, że to pornografia, kiedy na to patrzę"), oglądając "Pieprzę to" mógłby być nieco zdezorientowany. Czułe, sensualne zdjęcia, uchwycone z dwóch perspektyw - kamery i telefonu - reprezentują dwa różne sposoby widzenia nagiego ciała. Podczas stosunku, ale też w intymności, której w mainstreamowych filmach dla dorosłych zwykle nie widać.
- To było balansowanie na granicy między filmem artystycznym a porno. Obydwa te spojrzenia odchodzą od mainstreamowego pornograficznego widzenia, ale też trochę z tą konwencją gramy. Film jest dokumentalny i dokumentuje wszystko, co się dzieje wokół seksu - wyjaśnia Biczysko.
- Gdzieś przeczytałem, że pornograficzne widzenie, to jest takie widzenie, które pokazuje żywą prawdę. Odziera ze wszystkich warstw. I wydaje mi się, że nasz film jest nawet bardziej pornograficzny, niż większość pornografii, bo pokazuje prawdę osób, które brały w tym udział. Pokazuje je, jak odsłaniają swoje pragnienia, potrzeby i stają całe, właśnie w tej pornograficznej prawdzie
- dodaje performer.
Nagranie filmu poprzedzały warsztaty, dotyczące świadomości i komunikacji granic i potrzeb. Także sam film zaczyna się od rozmowy, w której osoby performerskie komunikują, na jaki dotyk mają ochotę, ale też jak się czują w tej sytuacji, jakie emocje im towarzyszą. W zbudowaniu tej bliskości i komunikacji performerom i osobom tworzącym film pomogła koordynatorka scen intymnych Marta Łachacz.
- Zatrudniliśmy Martę ze względu na performerów, bo wydawało nam się, że to oni są taką grupą, która potrzebuje wygadać się, sprawdzić, czy wszystko jest okej. A potem się okazało, że performerzy są zdecydowani, znają swoje granice - wyjaśnia Szuga Szu.
Okazało się, że więcej wsparcia potrzebują osoby, które znajdują się po drugiej stronie kamer. - To nas zaskoczyło, że jak się w tym jest, performuje się, to jest się w bańce. A jak się ogląda, szuka kadrów, to ma się granice zupełnie gdzie indziej. No i przecież też osoba dokumentująca powinna mieć prawo do powiedzenia stop - wyjaśniają członkowie kolektywu.
Ważnym narzędziem na etapie przygotowań była metoda zwana kołem konsentu, pochodząca z książki "The Art of Receiving and Giving: The Wheel of Consent" Betty Martin. - Sprawdzaliśmy, co nam pasuje, ile chcemy dać, ile jesteśmy w stanie wziąć. To zdecydowany opór, wobec tego, jak seksualność jest zwykle pokazywana w mainstreamie - wyjaśnia Biczysko.
Na jednym filmie pornograficznym działalność grupy się nie skończy. - Mamy wiele pomysłów - od wersji mini do wersji maxi - także międzynarodowo - zapowiadają twórcy. - Osoba z Krakowa, chce, żebyśmy to robili teraz w Krakowie. Smok wawelski to jest świetny motyw!
Traktowanie pornografii jako przestrzeni oporu na pierwszy rzut oka może wydawać się zaskakujące. Wiele głosów - także w środowisku feministycznym - skupia się na szkodliwości filmów dla dorosłych. Jednak nasi rozmówcy nie mają wątpliwości - seks to też polityka, a szkodliwość przemysłu pornograficznego wynika ich zdaniem z "zepchnięcia go w niebyt".
Biczysko: - W Polsce ciągle słyszymy: róbcie sobie, co chcecie, ale za zamkniętymi drzwiami, pod kołdrą, w domu. A ja uważam, że seksualność jest polityczna i nie powinniśmy się jej wstydzić. Seks nie jest czymś, co trzeba robić za zamkniętymi drzwiami.
Wychodzenie z tym w przestrzeń publiczną i pokazanie naszej seksualności, która jest dokumentowana nie spojrzeniem sztucznie erotyzującym ciało, tylko pokazującym, jak sami je wykorzystujemy, to jest wprost strategia oporu.
Pepe: - Queer o tym jest. Doświadczenie bycia w tym środowisku powoduje, że mam to po prostu we krwi. Ten opór i uzewnętrznianie go.
Jeden z najpopularniejszych polskich seksuologów, Lew Starowicz w wywiadzie dla "Gazety Wyborczej" pornografię zdefiniował tak: "treści, które eksponują seksualność, narządy płciowe, reaktywność seksualną, różnorodne formy kontaktów seksualnych z pominięciem wszelkich kontekstów, dehumanizujące intymność i relacje, wykonywane i rozpowszechniane w celu wywołania u odbiorcy podniecenia seksualnego". Dla grupy Dochodzę, takie widzenie pornografii jest oburzające.
- To dokładnie odwrotne od tego, co my chcemy zrobić. My chcemy humanizować, pokazywać relacje, połączenia!
Kluczem była intymność. - Marta Łachacz mówiła nam o definicji intymności. Że to jest widzenie drugiego człowieka takim, jakim jest. Jeśli ktoś ma pragnie mocniejszego czucia, to staramy się je zapewnić i to też jest intymność - relacjonuje SzugaSzu.
W filmie znalazły się więc różne praktyki seksualne - także te z kategorii BDSM (z ang. bondage - skrępowanie, discipline - dyscyplina, sadism - sadyzm, masochism - masochizm). Jednak po mocniejszych doznaniach kamera pokazuje nam także "after-care" - czułość i troskę, które następują po "mocniejszym dotyku".
- Pracując nad "Pieprzę to" chcieliśmy pokazać trochę inne podejście do seksu, że to ma być zabawa, skoncentrowana na przyjemności. I że penetracja czy orgazm nie są jedyną formą czerpania przyjemności - mówi Pepe.
W mainstreamowym porno widz ma skupić się na najmocniejszych bodźcach, nie wie, co się dzieje przedtem, lub potem.
- Jest taki stereotyp heteroseksualny, że załatwia się sprawę i się wychodzi. To nie tylko porno, ale czasami… kochankowie. Chodziło nam o to, żeby nie było tak, że ktoś jest niezaopiekowany do końca - wyjaśnia Szuga Szu.
Biczysko dodaje: - Ten aspekt dokumentalny jest zrobiony z myślą o widzach - żeby pokazać te rzeczy, których nie pokazuje się w porno. Żeby pokazać rozmowę, czułość, śmiech. Widzowie zwykle po prostu nie mają do tego dostępu.
Jak podkreślają nasi rozmówcy, mainstreamowa pornografia jest źródłem czerpania wiedzy i to nie jest dobra edukacja.
- Dlatego pokazywanie takich rzeczy z troską, z innym, może właściwszym podejściem - jest istotne. Zwłaszcza w kraju, w którym nie ma edukacji seksualnej - irytuje się Pepe. - W Polsce mówi się o różnych grupach, identyfikując je przez ich seksualność, ale tak naprawdę o samej seksualności nie gadamy wcale - podkreśla.
Celem grupy Dochodzę było pokazanie bezpieczniejszych praktyk seksualnych, jako czegoś, co jest… cóż - seksowne. Dlatego widzowie mogą śledzić nie tylko klarowną komunikację, ale zobaczą różne sposoby zabezpieczeń. - A zauważyłaś maski oralne? To było dla nas bardzo ważne - dopytuje mnie Szuga Szu.
Pracując nad filmem ekipa dbała o wszelkie środki bezpieczeństwa i chciała to też pokazać widzom. Wszystkie osoby na planie przeszły testy na choroby przenoszone drogą płciową.
Dla Szuga Szu rzeczywistość przedstawiona w ich filmie to świat z marzeń - o seksie, który jest satysfakcjonujący, akceptujący, jest eksploracją. W którym nie ma wstydu. To ona odpowiadała za to, jak film wygląda. - Chcialam, żeby to było wizualnie atrakcyjne, ale też dostępne. Żeby nie było stereotypowo queerowe pod względem estetycznym, tylko miało szerszy zasięg. W scenach mocniejszych zastanawialiśmy się, na ile to pokazywać, żeby to było przyswajalne - przyznaje.
Filmy takie jak ten stworzony przez grupę Dochodzę zwykle włącza się do kategorii post-pornografii. Ale Pepe nie chce przyklejać tej łatki.
- Postporno stworzono po to, żeby się odciąć od mainstreamu, ale ja chciałbym, żeby pornografia sama w sobie była szerszym pojęciem, żeby nie była kojarzona z ludźmi bez głów i innymi takimi kliszami. Żeby wprowadzać szerszy sposób patrzenia na seks. W końcu prawie wszyscy korzystamy z pornografii - kwestia tylko tego, co oglądasz.
***
Pepe Le Puke - występuje w Teatrze Powszechnym w spektaklu Agnieszki Blońskiej "Orlando". Jest DJ-em, członkiem kolektywu SUABO, performował w klipach takich artystów jak Micuła czy Baasch. Pracował przy pierwszej edycji warszawskiego Post Porn Film festiwalu.
Szuga Szu - fotografka i performerka zajmujaca się polityką cielesnosci. Autorka spektakli choreograficznych "Dynamika Afektu" i "Famme Flow Frame" pokazywanego na festiwalu "Les Urbaines". Performowała miedzy innymi w "Silenzio!" Ramony Nagabczyńskiej w Teatrze Nowym (2021) i "Nim zakwitnie 1000 róż" Alexa Baczyńskiego-Jenkinsa w Kunsthalle Basel (2019) i Fundacji Galerii Foksal (Warszawa, 2018).
Biczysko - queerowa osoba performerska urodzona w Warszawie. W zeszłym roku ukończyłx pracę magisterską na temat ucieleśnionego doświadczenia performowania na przykładzie swojej współpracy z Alexem Baczyńskim-Jenkinsem. Od momentu, kiedy poznałx Rafała Pierzyńskiego w 2018 roku jest częścią kolektywu DIVAS, obecnie działającego z Zurychu. Przez siedem miesięcy pracowałx w feministycznej wytwórni porno w Berlinie.
***************
Premiera filmu "Pieprzę to" odbędzie się 18 i 19 listopada, o godz. 18.00 w świetlicy Krytyki Politycznej przy ul. Jasnej 10 w Warszawie. Wstęp wolny. Link do wydarzenia TUTAJ.