Wilk w gospodarstwie Edyty Kosowskiej-Palasz, mieszkającej na uboczu Świniar (pow. międzyrzecki, woj. lubuskie), pojawił się nocą. Gdy dostał się na podwórko, jej psy narobiły takiego jazgotu, że się obudziła. Zeszła na dół, otworzyła drzwi i zobaczyła szare zwierzę, jak się okazało wilka. Nie wiedziała, czego się po nim spodziewać, ale dzikie zwierzę nie było agresywne.
- Psy osaczyły przybysza, nie gryzły go, ale intensywnie szczekały. Nie wiedziałam, jak się zachować, nie odganiałam psów, żeby któryś z nich niechcący nie ugryzł mnie. Po pół godzinie wszystko ucichło, pomyślałam, że ten zwierzak pewnie sobie poszedł - opowiada w rozmowie z serwisem zary.naszemiasto.pl Edyta Kosowska-Palasz.
Jak się jednak okazało rano, wilk wcale nie opuścił domostwa. Wręcz przeciwnie, znalazł schronienie w - chwilowo wolnej - psiej budzie. Mieszkanka Świniar wypuszcza bowiem swoje psy z kojca na noc, a rano je ponownie zamyka. Kiedy pies rano chciał wejść do budy, ale szybko stamtąd wyskoczył, pani Edyta zajrzała do środka i zobaczyła tam skulonego wilka. - Nic nie robił, był bardzo łagodny. Widziałam, że coś mu dolega, nie był zainteresowany jedzeniem ani piciem, tylko leżał, jedynie zmieniał czasem pozycję - opowiadała portalowi naszemiasto.pl. - Gdy już wilk wszedł do budy, to z niej nie wychodził, znalazł tam azyl. To jednak dość duża buda, szczelna, ze słomą, pewnie potrzebował ciepła i odpoczynku.
Więcej aktualnych informacji znajdziesz na stronie głównej portalu Gazeta.pl.
Z relacji mieszkanki Świniar jasno wynika, że zwierzę nie było agresywne, ale wyraźnie potrzebowało pomocy. I tę pomoc otrzymało.
Miejscowe władze samorządowe poprosiły o wsparcie dyrektora Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Gorzowie Wielkopolskim Józefa Kruczkowskiego, który z kolei pomógł skontaktować z dr hab. Sabiną Pierużek - Nowak, prezeską Stowarzyszenia Dla Natury "Wilk". W ten sposób zorganizowana została specjalistyczną pomoc przy odłowieniu zwierzęcia.
Wilk został przewieziony do specjalnego Wilczego Parku w Stobnicy na dalszą obserwację, a stamtąd do innego ośrodka w Bielsku-Białej. Okazało się, że zwierzę cierpi na świerzb, ma również problemy z niedowładem jednej łapy. Stwierdzono też, że jest to młoda wilczyca
- czytamy w materiale przygotowanym przez "Gazetę Lubuską".