Do wybuchu w Przewodowie (pow. hrubieszowski, woj. lubelskie) leżącym 8 km od granicy z Ukrainą, doszło we wtorek (15 listopada) o godz. 15:40. Pierwsze doniesienia mówiły, że w Polskę uderzył rosyjski pocisk. Według najnowszych informacji podanych przez agencję Associated Press rakieta została wystrzelona przez siły ukraińskie w kierunku nadlatującego rosyjskiego pocisku. - Interesuje nas, skąd ten pocisk został wystrzelony: z rosyjskiego samolotu, z terenu Białorusi, czy jeszcze innego miejsca - powiedział gen. Roman Polko w Porannej Rozmowie Gazeta.pl. - Trwa weryfikowanie, sprawdzanie. Musimy pamiętać, że obszar przygraniczny jest monitorowany na bieżąco przez lotnictwo NATO - dodał.
W eksplozji zginęły dwie osoby - mężczyzna, który pracował w tamtejszej suszarni rolniczej oraz dostawca zboża. Jak pisaliśmy, rodziny ofiar zostały objęte opieką psychologiczną.
Więcej podobnych informacji znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.
Jak pisze "Dziennik Wschodni", przestraszeni wybuchem mieszkańcy Przewodowa zaczęli opuszczać wieś lub zamykać się w swoich domach.
Ks. Bogdan Ważny z parafii św. Brata Alberta w Przewodowie miał jak co dzień odprawić mszę o godz. 17:00. Zaczął się do niej przygotowywać jeszcze przed godz. 16, gdy nagle usłyszał wybuch. - Gosposia mówi, że były dwa, ale ja rękę daję sobie uciąć, że jeden - relacjonuje duchowny, cytowany przez dziennik.
Jest proboszczem w tej wsi od 2007 roku i - jak powiedział - nigdy nie doszło do tego, aby nikt nie pojawił się na nabożeństwie. Okazało się, że ludzie pozamykali się w domach i obawiali się z nich wyjść.
W momencie wybuchu na balkonie siedział także 28-letni mieszkaniec wsi. Nagle usłyszał huk i zobaczył kłęby dymu. - Odruchowo skuliłem się, a zaraz potem wszyscy wybiegliśmy z bloku - informuje mieszkaniec Przewodowa, cytowany przez "Dziennik Wschodni".
28-latek mieszka w dwupiętrowym domu, który znajduje się około 300 metrów od miejsca wybuchu. Mężczyzna relacjonuje, że nie widział obiektu, który zbliżał się do ziemi i spowodował wybuch. Słyszał jednak dwa wybuchy. Na początku był przekonany, że to eksplozja jednej z maszyn w pobliskiej suszarni. Mężczyzna ma dwoje dzieci, więc od razu pomyślał o ich bezpieczeństwie. Na szczęście były w domu.
Mężczyzna mówi także, że większość mieszkańców ewakuowała się z Przewodowa. - Gdy żona wróciła z zakupów, my też postanowiliśmy wyjechać. Zabraliśmy najpotrzebniejsze rzeczy i wsiedliśmy do samochodu.