Agencja AP informuje, że dwie zbłąkane rosyjskie rakiety spadły we wtorek w miejscowości Przewodów w woj. lubelskim. - Wysoki rangą urzędnik wywiadu USA potwierdził, że rosyjskie pociski spadły na teren Polski, zabijając dwie osoby - podała amerykańska agencja. Nie ma jednak oficjalnego potwierdzenia tych doniesień.
Na miejscu zginęły dwie osoby. Pracują już policja i wojsko. Lokalne media informowały, że do eksplozji doszło na terenie suszarni zbóż około godziny 15.40. Dokładnie w tym samym czasie w Ukrainie trwał zmasowany rosyjski atak rakietowy. Do największej liczby uderzeń doszło w obwodzie kijowskim i na północy Ukrainy.
Co wobec tego powinna zrobić strona polska? Zapytaliśmy gen. Waldemara Skrzypczaka, byłego dowódcę Wojsk Lądowych RP.
Po pierwsze, wskazuje gen. Skrzypczak, strona polska powinna zbadać miejsce wybuchów i fragmenty pocisków, które tam spadły. - Badania takie powinny się odbyć z udziałem międzynarodowej komisji, nawet z udziałem ambasadora Rosji. To badanie powinno stwierdzić, czy te fragmenty to pozostałości po rosyjskich rakietach - podkreśla. Absolutnym priorytetem powinno być wyjaśnienie źródła eksplozji.
I dodaje, że wszystko wskazuje na dość dużą moc ładunku wybuchowego. - Nie ulega wątpliwości, że była to rakieta bądź rakiety o dużej mocy, z dużą głowicą bojową, bo na miejscu jest duży krater po eksplozji - podkreśla opierając się na zdjęciach z miejsca.
Były dowódca Wojsk Lądowych RP jest przekonany, że - po trzecie - NATO powinno szybko zareagować, jeśli okaże się, że ponad wszelką wątpliwość doszło to wybuchów rosyjskich rakiet. - NATO natychmiast po takim ustaleniu powinno wysłać notę protestacyjną do władz na Kremlu - do Władimira Putina. NATO ma swoje procedury na takie sytuacje - zaznacza.
Uspokaja jednocześnie, że "nie chodzi o to, żeby wywoływać wojnę NATO z Rosją".
Zdaniem generała, jeśli działały wszystkie systemy radarowe na naszej granicy i w powietrzu - w tym i samoloty AWACS - to wyjaśnienie przyczyn zdarzenia powinno być proste.
- Jest sprawą do wyjaśnienia, czy systemy obrony powietrznej NATO, czyli m.in. systemy radarowe wykryły nadlatujące rakiety. Zakładam, że w związku z tym, że tuż za granicą państw NATO jest wojna, to wszystkie takie systemy są czynne. Systemy radarowe powinny wykryć te rakiety i zarejestrować, skąd one nadleciały. Samoloty AWACS latają cały czas dookoła kraju, więc one powinny te rakiety namierzyć i wskazać, skąd one nadleciały. Moim zdaniem jest prostą sprawą ustalenie, skąd nadleciały te rakiety, ale pod warunkiem, że systemy, o których mówię, działały - podkreśla.