Anna Majewska, córka pani Teresy wróciła z Anglii do Polski wraz z mężem we wrześniu 2021 roku. Po śmierci pani Teresy okazało się, że jej konto bankowe jest puste, a pracownica socjalna z MOPS-u w Sulęcinie (woj. lubuskie) jest do niego upoważniona. Kobieta miała wyjaśnić zaistniałą sytuację, jednak unika kontaktu z rodziną seniorki.
Więcej podobnych informacji znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.
Pani Teresa urodziła się w 1934 roku i była osobą z lekkim upośledzeniem. Nie umiała sama się podpisać, nie chodziła do szkoły. - Na pieniądzach też się nie znała. Mówiła, że ma jeden papierek, albo dwa papierki - relacjonuje Anna Majewska, córka pani Teresy, w rozmowie z reporterem Uwagi! TVN.
Po śmierci seniorki państwo Majewscy otrzymali wyciągi z banku, które ujawniły, że pracownica socjalna pozyskiwała z konta pani Teresy pieniądze. Kwoty były różne, a przelewy były wykonywane czasem kilka razy dziennie. Gdy Anna Majewska skontaktowała się z opiekunką MOPS-u, ta zapewniła, że przekaże wszystkie wyciągi z konta i sprawę wyjaśni. Tak się jednak nie stało i kobieta przestała się odzywać. O sprawie został powiadomiony dyrektor MOPS-u - przy nim pracownica socjalna nie przyznała się do niczego - wręcz się wyparła swojego udziału w dokonanych przelewach i zapewniała, że upoważnienia do konta pani Teresy również nie miała.
Przelewy internetowe z konta 88-latki na prywatne konto pracownicy MOPS-u rozpoczęły się w styczniu 2018 roku i trwały aż do maja 2022 roku. Łącznie przelano 60 645 zł - wynika z informacji reporterów Uwagi! TVN.
Jak relacjonuje syn pani Teresy, Kazimierz Chodowiec, który razem z drugim bratem mieszkał w domu z panią Teresą, nie wiedział, że pracownica socjalna ma jakiekolwiek upoważnienia do konta matki. Kobiety od dawna nie było w ich domu, nie pomagała seniorce w żaden sposób. Wersję mężczyzny potwierdzają również sąsiedzi rodziny, którzy zapewniają, że kobieta była widziana kilka lat temu, pojawiła się u pani Teresy może dwa lub trzy razy.
Rodzina pani Teresy próbowała wyjaśnić sprawę samodzielnie, jednak ich próby okazały się bezskuteczne. Podczas jednej z rozmów telefonicznych kobieta przekazała córce pani Teresy, że seniorka zabroniła jej mówić cokolwiek na temat pieniędzy, ona również nie czuje się zobligowana do tłumaczeń. Przekazała również, że nikt nie ma upoważnień do wglądu w dokumenty. Państwo Majewscy zwrócili kobiecie uwagę, że pani Teresa była osobą starszą, z upośledzeniem, która nie był świadoma podejmowanych decyzji, na co uzyskali odpowiedź, że nie znali swojej krewnej. - Damy tę sprawę do prokuratury, nie ma innego wyjścia - przekazuje Anna Majewska. Dyrektor MOPS-u zapewnił, że zajmie się wyjaśnieniem obecnej sytuacji.