Dlaczego dzieci w tyskiej szkole mdlały? Straż mówi o "naturalnych" przyczynach, a policja bada sprawę

W Tychach (woj. śląskie) ze Szkoły Podstawowej nr 37 zostało ewakuowanych około 600 osób, po tym, jak uczestnicy akademii z okazji Święta Niepodległości źle się poczuli. W poniedziałek niektóre dzieci nadal czuły dymskomfort. Sprawę bada policja.

Jak opisywaliśmy w Gazeta.pl w czwartek (10 listopada) w Tychach (woj. śląskie) w Szkole Podstawowej nr 37 przy ul. Koniecznego 1 trwała akademia z okazji Święta Niepodległości. W uroczystości brało udział około 250 osób. W pewnym momencie część z nich zaczęła skarżyć się na nudności i zawroty głowy. Dwóch uczniów zemdlało.

Jak poinformował tyski urząd miasta, część dzieci, które źle się poczuły, występowała w akademii, a część była widzami.  

Początkowo media informowały, że na terenie szkoły był wyczuwalny zapach gazu. Na miejsce przyjechali funkcjonariusze Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Tychach oraz pogotowie ratunkowe.  Łącznie z placówki ewakuowano 600 osób. 550 dzieci, około 50 pracowników personelu.

Zobacz wideo

Uczniowie zostali wyprowadzeni na boisko szkolne. Pod placówkę podjechały autobusy komunikacji miejskiej, aby dzieci mogły się w nich ogrzać. 36 dzieciom, które skarżyły się na bóle i zawroty głowy, udzielono pomocy medycznej, 18 osobom byłą udzielana pomoc medyczna w postaci tlenoterapii, sześcioro trafiło do szpitala w celu dalszej diagnostyki.

Strażacy nie stwierdzili w szkole wycieku gazu, przekroczonych norm tlenku węgla ani innych toksycznych związków. 

Rzecznik Państwowej Straży Pożarnej w Tychach Tomasz Kostyra mówił w rozmowie z TVN24, że przyczyna słabnięć była naturalna - "duża ilość osób w sali, podwyższona temperatura i część dzieci poczuła dyskomfort".

Dzieci mdlały i źle czuły się w czasie akademii. Sprawę wyjaśnia policja

W poniedziałek przed południem w szkole było 402 uczniów na 508, które w tym czasie miały lekcje. Niektóre dzieci do dzisiaj czują dyskomfort - podaje TVN24.

"Kilkoro uczniów zgłaszało dolegliwości typu ból brzucha, jedno dziecko zgłosiło się do pielęgniarki z powodu strachu, jakie odczuwało. Pedagog i psycholog szkolny w godzinach porannych wchodzili do klas i informowali uczniów, że są do ich dyspozycji i służą pomocą, jeśli ktoś chce porozmawiać lub źle się poczuje" - poinformowała TVN24 placówka. 

Sprawą zajmuje się policja, która dysponuje nagraniami monitoringu.

Więcej o: