Na pytanie, czy PiS panuje nad sytuacją polityczną i gospodarczą, 47,7 proc. badanych wybrało odpowiedź: "zdecydowanie nie", a 14,8 proc. wybrało: "raczej nie". Większość ankietowanych uważa, że władza nie radzi sobie dobrze z aktualnymi wyzwaniami - podaje Wirtualna Polska, wskazując na wyniki badania United Surveys, przeprowadzonego w dniach 4-5 listopada br. na próbie liczącej tysiąc osób.
Łącznie 62,5 proc. Polaków uważa, że rząd nie panuje nad problemami politycznymi i gospodarczymi. Zdaniem 13,4 proc. osób PiS "zdecydowanie" radzi sobie z obecną sytuacją, a 20,2 proc. wybrało odpowiedź: "raczej tak". Z kolei 3,9 proc. osób nie ma zdania w tej kwestii.
Więcej informacji z Polski przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl
Wśród zwolenników PiS aż 97 proc. badanych uważa, że rząd panuje nad sytuacją w kraju. Z kolei wśród osób, które deklarują się jako zwolennicy opozycji, jest dokładnie na odwrót - 94 proc. ankietowanych wyraziło przekonanie, że PiS nie radzi sobie z wyzwaniami Polski.
Inflacja w Polsce w październiku wyniosła 17,9 proc. rok do roku - tak wynika z tzw. szybkiego szacunku GUS. To najwyższy odczyt od blisko 26 lat. Tymczasem z najnowszych prognoz Rady Polityki Pieniężnej wynika, że inflacja będzie wyraźnie wyższa, niż wcześniej się spodziewano.
Natomiast we wtorek miało miejsce pilne posiedzenie władz PiS. Według Wirtualnej Polski władze partyjne poleciły przejrzeć ministerstwom wydatki państwa i dokonać "generalnego remanentu". - Sytuacja zaczyna robić się piekielnie trudna - twierdzą rozmówcy portalu.
W środę pojawiły się kolejne przecieki, tym razem z resortu finansów, o których pisał Money.pl.
Od kilku tygodni na polecenie premiera działają grupy, które mają szukać oszczędności, gdzie się tylko da. Inni wyruszają w "tour" po świecie, by ktoś chciał kupić nasz dług. Sytuacja bez precedensu za tej władzy. Pachnie rokiem 2008, kiedy na głowę zwalił nam się globalny kryzys finansowy
- mówił wysoko postawiony urzędnik resortu.
Informator portalu twierdzi, że złe nastroje rozpoczęły się od październikowego spotkania w Międzynarodowym Funduszu Walutowym w Waszyngtonie. Tam wysłannicy rządu mieli usłyszeć złe prognozy dotyczące gospodarki.
Powiedzieć, że nastroje były fatalne, to tak jakby nic nie powiedzieć. [...] Politycznie jest to bardzo trudne do obrony. Bo jak wytłumaczyć ludziom, że mamy mieć najwyższy wzrost cen w Unii?
- stwierdził informator serwisu, podkreślając, że szczególnie złe prognozy dotyczą inflacji.
To właśnie po szczycie MFW przed problemami ostrzegał Paweł Borys, szef Polskiego Funduszu Rozwoju, a jednocześnie bliski współpracownik premiera.
"Mamy realnie najpoważniejszy kryzys od dekad. Mniejsza recesja niż w pandemii, ale wojna, energia, żywność, dług, inflacja, czy niestabilność makro powodują, że jest on trudniejszy do opanowania. Przejście tego kryzysu wymaga odpowiedzialnej polityki makro" - pisał. "Przed nami trudny rok" - podsumował.