Posłanki PiS bronią Kaczyńskiego. Dominika Chorosińska uciekła, gdy dziennikarze wytknęli jej błędy

Jarosław Kaczyński sugeruje, że spożywanie alkoholu przez młode kobiety jest powodem niskiej dzietności w Polsce. O skomentowanie tej tezy poproszone zostały polityczki PiS. Te albo nie słyszały słów prezesa, albo uważają, że zostały one przeinaczone. Dominika Chorosińska próbowała tłumaczyć, że w Polsce nie ma zapaści demograficznej. Gdy wytknięto jej błędy - uciekła.

W poniedziałek opisywaliśmy w Gazeta.pl reakcję polityczek PiS na słowa Jarosława Kaczyńskiego o "dawaniu w szyję" przez młode kobiety. Marszałkini Sejmu Elżbieta Witek, zapytana o kontrowersyjną wypowiedź, odpowiedziała krótko: "Nie słyszałam żadnych słów, przepraszam bardzo".

Jak pisze we wtorek "Fakt", posłanka Bożena Borys-Szopa była minister rodziny, pracy i polityki społecznej, w rozmowie z dziennikiem również przekonywała, że nie słyszała wspomnianej wypowiedzi prezesa PiS. - Bardzo mi przykro, ale nie słyszałam tych słów i nie oglądałam tego materiału - stwierdziła.

"Fakt" porozmawiał też z Elżbietą Zielińską, która stanęła w obronie lidera Zjednoczonej Prawicy. - To nieprawda, że prezes powiedział, że alkoholizm to jest główna przyczyna braku dzietności wśród kobiet. Alkohol i inne używki mają olbrzymi wpływ na obniżenie płodności. To jest jedna z przyczyn - tłumaczyła posłanka Elżbieta Zielińska.

- Moim zdaniem tym, co ma olbrzymi wpływ na to zjawisko, to jest także kryzys męskości. Kobiety często nie czują dużego oparcia i odpowiedzialności wśród mężczyzn. To może być również jeden z powodów, dla którego decyzje o posiadaniu dzieci przesuwa się w czasie - dodała.

Zobacz wideo

Więcej najnowszych informacji przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl.

Chorosińska uciekła przed dziennikarką, gdy wytknięto jej błędy 

Duże emocje wywołał też komentarz Dominiki Chorosińskiej, która także stanęła w obronie Jarosława Kaczyńskiego. W jej ocenie Kaczyński nie powiedział słów o "dawaniu w szyję", a stojącej obok reporterce "Gazety Wyborczej" powiedziała, że "oczywiście przeinacza słowa" prezesa - podaje TVN24. Polityczka odmówiła odsłuchania rzeczywistej wypowiedzi. 

Posłanka PiS przekonywała również, że w Polsce "nie ma zapaści demograficznej". - Dzieci rodzi się więcej, niż się rodziło. Tylko jest mniej kobiet w wieku rozrodczym - mówiła "Wyborczej" posłanka PiS.

- Mamy najniższy współczynnik urodzeń w tym roku - mówili dziennikarze.

- To nie dlatego, że dzieci mało się rodzi. Jeżeli chodzi o proporcje.(...)  Dane statystyczne mówią, że jest mniej kobiet w wieku rozrodczym, a nie że jest mniej urodzeń. To jest różnica - kontynuowała Chorosińska.

- Pani poseł, to są dane Ministerstwa Pracy...- mówiła dziennikarka.

- Nie - odpowiedziała Chorosińska i odwróciła się od reporterów. 

Jak pisał dziennikarz Gazeta.pl Jacek Gądek, słowa prezesa PiS wywołały burzę w mediach, a politycy partii nie palili się i nie palą do wspierania swojego prezesa. "W szeregach partii rządzącej odczucia są takie, że prezes znowu coś palnął, a nie szok, że to zrobił" - pisze Gądek.

- U prezesa w czasie wystąpień wiele jest tego typu barwnych wypowiedzi. Ta dotykała kobiet, a to drażliwy temat, więc została najbardziej rozdmuchana. Gdyby przesłuchać wszystkie wystąpienia Kaczyńskiego, to tam pada sporo kontrowersyjnych i mało śmiesznych rzeczy - mówi naszemu dziennikarzowi jeden z posłów PiS. Choć dodaje, że - jego zdaniem - osobisty stosunek Kaczyńskiego do kobiet jest "bardzo szarmancki". 

Burza po słowach Kaczyńskiego. Mówił o "dawaniu w szyję"

- Jeżeli utrzyma się taki stan, że do 25. roku życia dziewczęta, młode kobiety piją tyle samo, co ich rówieśnicy, to dzieci nie będzie - powiedział w ostatnią sobotę Jarosław Kaczyński. Polityk przyznał w Ełku, że nie jest zwolennikiem "bardzo wczesnego macierzyństwa", bo "kobieta też musi dojrzeć do bycia dobrą matką". 

 - Ale jak do 25. roku życia daje w szyje to, trochę żartuję, ale nie jest to dobry prognostyk w tych sprawach. (...) Pamiętajcie, że mężczyzna, żeby popaść w alkoholizm, to musi pić nadmiernie przeciętnie przez 20 lat. Jeden krócej, drugi dłużej, bo to zależy od cech osobniczych, a kobieta tylko dwa. (...) Więc radzę z tym uważać, także młodym kobietom - kontynuował.

Następnego dnia Kaczyński tłumaczył się z tych słów. - Wczoraj powiedziałem o tym, że młode kobiety ścigają się z mężczyznami na spożywanie alkoholu. To jest obiektywnie szkodliwe i uczciwy polityk, jeżeli taką rzecz wie, a ja wiem z dobrego źródła, musi o tym mówić. Nic się na to nie poradzi, że pewne czynniki powodują, że panie są na alkohol znacznie mniej odporne niż mężczyźni. To nie znaczy, że ja zachęcam mężczyzn, chociaż TVN to jutro może ogłosi. To się kończy około 25 roku życia, nie będę mówił dlaczego, bo znów ogłoszą, że obrażam młode damy. Polityk ma obowiązek takie rzeczy mówić, a z tego robi się kampanię - zaznaczał Jarosław Kaczyński.

Stwierdził też, że jego słowa zostały przeinaczone i wykorzystane przez jego przeciwników do kampanii politycznej przeciw PiS.

Psycholożka komentuje słowa Kaczyńskiego o uzależnianiu się kobiet od alkoholu. "Stek bzdur"

Słowa Jarosława Kaczyńskiego o alkoholizmie są szeroko komentowane. Odniosła się do nich również Dorota Woronowicz, psycholożka i specjalistka terapii uzależnień. Jak podkreśliła na antenie TVN24, alkohol zawsze wpływa i na kobiety, i na mężczyzn, jeśli chodzi o możliwość posiadania dzieci.

Ekspertka dodała, że to wcale nie alkohol jest przyczyną tego, że Polki nie decydują się na macierzyństwo. - Tak jak pracuję nie tylko z osobami uzależnionymi, myślę, że to jest taka ogólna tendencja w tych czasach, ludzie (...) boją się mieć dzieci - powiedziała. - Myślę, że kobiety boją się też tego, co się teraz dzieje, jeśli chodzi o rodzenie dzieci, które nie mają potem szans na takie życie, jakie by się chciało tym dzieciom zapewnić. Nie mam żadnych wątpliwości, że wynika to bardziej z lęku przed posiadaniem dzieci i wprowadzaniem ich w ten trudny świat niż że to ma jakikolwiek związek z piciem alkoholu - dodała.

Psycholożka: To jest jakiś stek bzdur, nie ma takich danych 

Dorota Woronowicz w rozmowie z dziennikarką TVN24 skomentowała również wypowiedź Jarosława Kaczyńskiego dot. uzależniania się kobiet od alkoholu. Specjalistka podkreśliła, że nie można określić, ile lat zajmuje uzależnienie się, bo za bardzo się różnimy - choć prezes PiS je określił: dwa lata dla kobiet i 20 dla mężczyzn.

- Faktycznie kobiety uzależniają się szybciej i też ich "dojście" do uzależnienia jest trudniejsze. One to robią po cichu, bardzo często w zaciszu domowym, kiedy już ogarną wszystkie sprawy. Trudniej jest im wychodzić do specjalistów ze względu na głęboki wstyd, który temu towarzyszy. Jak wiemy doskonale, opinia publiczna ma inny stosunek do pijących kobiet niż do pijących mężczyzn i to przyzwolenie na picie mężczyzn w naszym społeczeństwie było zawsze znacznie większe - zaznaczyła.

Więcej o: