Olek Ruminkiewicz został porwany 26 lat temu. Ciało chłopca znaleziono dwa miesiące po porwaniu w studni w jednym z sadów pod Koninem (woj. wielkopolskie). 10-latek został uduszony kablem przez Krzysztofa F., byłego sędziego sądu w Koninie.
Więcej podobnych informacji znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.
Ojciec chłopca Wojciech Ruminkiewicz mówi w TVN, że tragedią, która spotkała jego rodzinę, żyje do dziś. Wspomina ostatnie dni syna. - W tym sadzie odbyła się ostatnia droga synka. Jechał z Konina w bagażniku. Tu był też jego pierwszy grób, leżał w nim przez 60 dni. Przytwierdzony do ziemi, wymarznięty - przekazuje pan Wojciech w reportażu "Uwagi!".
Krzysztof F., który zabił Olka, pochodzi z prawniczej rodziny, pracował w konińskim sądzie. Mężczyzna dobrze znał sytuację finansową rodziny Ruminkiewiczów - znali go, bywał w ich domu. W trakcie śledztwa okazało się, że morderca 10-latka był uzależniony od hazardu, miał długi. Nie wiadomo, czy to właśnie spowodowało, że porwał chłopca dla okupu, a później go zamordował. Zdaniem Wojciecha Ruminkiewicza mężczyzna zaplanował porwanie i przygotował się do niego. - Wierzył, że zdobędzie duże pieniądze, a ja się wykończę. Nie będzie grobu dziecka, a on nie będzie mordercą - powiedział reporterom "Uwagi!".
W 1996 roku sąd skazał Krzysztofa F. na 25 lat pozbawienia wolności. Ojciec zamordowanego chłopca miał też otrzymać 100 tys. złotych zadośćuczynienia. Jednak do dziś nie otrzymał pieniędzy, a kwota urosła do 400 tys. złotych. Okazuje się, że mimo prowadzonego postępowania egzekucyjnego, nie da się wyegzekwować pieniędzy od Krzysztofa F. - Czynności, które wykonywał komornik, czyli sprawdzenie rachunków bankowych, nieruchomości, wywiad w centralnej ewidencji pojazdów, nie doprowadziły do ujawnienia jakiegokolwiek majątku, z którego komornik mógłby skutecznie przeprowadzić egzekucję - przekazuje Marek Grzelak z Izby Komorniczej w Poznaniu, cytowany przez "Uwagę!". Okazuje się, że komornik może jedynie monitorować konto Krzysztofa F., jednak nie wyciągnie żadnych konsekwencji prawnych z racji niespłacenia zadośćuczynienia. Ojciec chłopca zapewnia, że będzie walczył o przyznane mu pieniądze i nie rozumie, dlaczego morderca jego syna nie poczuwa się do odpowiedzialności. Jeśli uzyska finansowe zadośćuczynienie, zamierza przekazać je na cele charytatywne.
W ubiegłym roku Krzysztof F. wyszedł na wolność, teraz pracuje w jednym ze sklepów spożywczych. - Zwróciłem się kiedyś na procesie do porywacza i mordercy mojego syna. Zapytałem: "Morderco, czy nie dręczy cię sumienie, po tym, jak zamordowałeś mojego syna?". Powiedział: "Dręczy, ale to nic nie wnosi do sprawy". To chyba cechuje dzieciobójców, że nie potrafią przeprosić - wspomina pan Wojciech. Ojciec 10-latka nigdy nie usłyszał przeprosin ze strony Krzysztofa F. Nie chce jednak go widzieć i, jak sam mówi, nie przebaczył, ale nie chce też zemsty.