"Wyborcza" informowała o sprawie jeszcze w marcu tego roku. Ks. Józef Urban, proboszcz parafii Najświętszego Serca Pana Jezusa w Pszczółkach (pow.gdański, woj. pomorskie), zwrócił się na początku roku do władz gminy, by sprzedały z bonifikatą 99 proc. hektarową działkę we wsi Skowarcz pod budowę kościoła. Wójt pozostawił to w gestii radnych gminy, a ci - po rozpatrzeniu najważniejszych kwestii (gminy nie stać na oddanie za bezcen atrakcyjnej działki Kościołowi, a wieś Skowarcz nie potrzebuje nowego kościoła) nie palili się, by pójść księdzu na rękę. Już wówczas - jak relacjonowała trójmiejska "GW" - ksiądz podczas mszy sugerował, że radni, to wrogowie Kościoła, wywierał na wiernych presję i straszył ich historią o rolniku, który nie chciał przekazać pieniędzy na postawienie dzwonu i zmarł na zawał.
Kiedy pod koniec października stało się jasne, że gmina nie odda działki za bezcen, duchowny, według wiernych, na których powołuje się gazeta, miał na niedzielnej przekląć radnych i mówić o "prorosyjskich zapędach urzędników". Sam ksiądz jednak zaprzecza, by takie słowa padły.
Według dziennika proboszcz chce dostać od gminy działkę wartą co najmniej dwa miliony złotych z 99- procentową bonifikatą. Jak czytamy, ksiądz przez cały październik modlił się na mszach, i namawiał do tego także mieszkańców Skowarcza, o "światło Ducha Świętego dla pana wójta i całej Rady Gminy Pszczółki, aby potrafili poważnie potraktować prośbę o sprzedaż działki z bonifikatą pod budowę kościoła w Skowarczu".
W ostatnią niedzielę (30 października) duchowny miał już mówić o "prorosyjskich zapędach" gminnych urzędników, a także "że ich przeklina, że na nich też przyjdzie pora".
Więcej aktualnych wiadomości z kraju znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
Dzień później, w poniedziałek, radni zdecydowali, że mogą sprzedać działkę pod budowę kościoła w Skowarczu po cenach rynkowych, a nie oddać za bezcen. Dziennik poprosił o komentarz ks. Józefa Ubrana. Duchowny nie chciał odnieść się do uchwały, tłumacząc, że jeszcze jej nie czytał, podkreślał natomiast, że nie przeklinał urzędników. - Jestem księdzem 38. rok i nigdy nikomu nie życzyłem źle. Nie obrażam nikogo, nie używam wulgaryzmów. Jestem pełen życzliwości dla naszego wójta i radnych, ale mam swoje zadanie do wykonania - tłumaczył, dodając, że nie mówił także o "prorosyjskich zapędach urzędników". - Ktoś musiał coś sobie dopowiedzieć.