"Mężczyzna wtargnął dzisiaj do mojego biura poselskiego we Włodawie i groził śmiercią mojemu pracownikowi. Krzyczał, że 'biuro zostanie zniszczone' a moją pracownicę 'utopi w szambie, gdzie zginie'" - przekazała na Twitterze w środę posłanka klubu PiS Monika Pawłowska.
Policja doprecyzowała później, że mężczyzna nie wtargnął do biura, a wszedł, bo przychodził już tam wcześniej. 71-latek z Włodawy korzystał m.in. z bezpłatnych porad prawnych oferowanych przez biuro. Faktem jest natomiast, że groził 35-letniej pracownicy parlamentarzystki, która tego samego dnia złożyła zawiadomienie na policję.
Więcej treści na stronie głównej Gazeta.pl >>>
Mężczyzna został zatrzymany w czwartek przed południem. - Trafił do w pomieszczenia dla zatrzymanych, jednak z uwagi na zagrożenie zdrowia i życia przewieziono go do szpitala. Będzie miał operację - mówi portalowi Gazeta.pl podinsp. Bożena Szymańska z Komendy Powiatowej Policji we Włodawie.
71-latka do tej pory nie przesłuchano, nie postawiono mu też zarzutów. Za kierowanie gróźb karalnych grozi do dwóch lat więzienia.
- Jest to pan dobrze znany policjantom i lokalnym instytucjom, składał skargi na ich funkcjonowanie. Pojawiał się u komendanta, u dzielnicowego. Być może był niezadowolony z wcześniejszych porad, które świadczono mu w biurze poselskim. Padały stwierdzenia takie jak np. "banda nierobów" - mówi nam funkcjonariuszka.