Projekt ustawy przygotowanej przez Fundację Życie i Rodzina Kai Godek jeszcze w tym roku ma trafić do Sejmu. Fundacja informowała o nim w marcu tego roku. Chodzi o nowelizację ustawy z 7 stycznia 1993 r. o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży oraz innych ustaw.
Zgodnie z nowymi przepisami do dwóch lat więzienia powinno grozić za propagowanie działań na rzecz pomocy w przerywaniu ciąży. Kara miałaby być wymierzana również za "publiczne nawoływanie do przerwania ciąży na terenie kraju i poza jego granicami". Według Kai Godek ma to zlikwidować pomocnictwo w aborcji, którym zajmują się inicjatywy takie jak np. Aborcja bez Granic. Projekt został opublikowany na stronie obywatelskiej inicjatywy ustawodawczej aborcjatozabojstwo.pl.
Jak podkreśla Federacja na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny (Federa), ten "niejasny zapis ma, zdaje się, oznaczać zakaz publikacji broszur o aborcji farmakologicznej czy informowania skąd zamówić tabletki do legalnego przerwania niechcianej ciąży w domu".
Więcej najnowszych informacji przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl.
Organizacja działająca na rzecz praw kobiet zaznacza, że przerwanie własnej ciąży jest w Polsce legalne do 22 tygodnia. Każda osoba może podjąć decyzję o przerwaniu ciąży, ma także prawo wiedzieć gdzie i jak aborcję przeprowadzić. Sytuację ma zmienić projekt Fundacji Życie i Rodzina, który zakłada pozbawienie wszystkich dostępu do systemów wsparcia i sprawdzonych źródeł informacji.
"Ma utrudnić, odebrać wsparcie, zastraszyć. Ma być karą dla każdej, która robi to, z czym Kaja Godek prywatnie się nie zgadza. Czy członkowie komitetu inicjatywy ustawodawczej planują zgłaszać do sądu każdą osobę, która udostępni numer infolinii aborcyjnej? Albo te z nas, które pożyczą koleżance broszurę o przebiegu domowej aborcji? Taka wizja to nie tylko mrzonka, ale chęć bezsensownego dociążenia i tak ledwo funkcjonującego w Polsce systemu sądownictwa" - pisze Federa.
W ocenie autorek stanowiska - pomysł wprowadzenia zakazu mówienia o aborcji to po prostu cenzura. "Proponowany projekt jasno pokazuje, że w oczach Kai Godek swoboda wypowiedzi obejmuje tylko ją i jej zwolenników. Dla zyskania wpływu w małej grupce fundamentalistów, Fundacja Życie i Rodzina nie cofa się przed (daremną) próbą zamknięcia nam ust. Co najmniej niepokojącym znajdujemy fakt, że robi dobrze znanymi z historii metodami ograniczania wolności słowa" - podkreślono.
Nie jest to pierwszy antyaborcyjny projekt, który wpłynął do Sejmu po wyroku TK. W zeszłym roku projekt obywatelski "Stop aborcji 2021", który został złożony przez Fundację Pro - Prawo do Życia, całkowicie zakazywał aborcji. Zakładał on, że przerywanie ciąży ma być traktowane jako zabójstwo, za co miało grozić od 5 do 25 lat więzienia lub dożywocie. Projekt ten został odrzucony już w pierwszym czytaniu. Nieco inaczej może być w przypadku projektu Godek, ponieważ wielu posłów może go poprzeć - zauważa "Rzeczpospolita". Przypomnijmy, w styczniu br. poseł PiS Bartosz Kownacki zwrócił się do Ministerstwa Sprawiedliwości w sprawie treści zawartych na stronie internetowej Aborcyjnego Dream Teamu. Chodziło o zakładkę "aborcja domowa" z dokładnymi informacjami, gdzie zamówić zestaw do przeprowadzenia aborcji. Według posła "prezentowane treści wręcz ordynarnie lekceważą przepisy polskiego prawa oraz depczą prawo każdej istoty ludzkiej do życia, którego ochrona była intencją ustawodawcy" - cytuje "Rzeczpospolita". Prokuratura Okręgowa w Warszawie w lutym odmówiła wszczęcia postępowania w tej sprawie.
Posłanka Wanda Nowicka, działaczka pro-choice, uważa, że być może Sejm przyjmie ten najnowszy projekt Kai Godek, jednak - zdaniem Nowickiej - organizacje, które pomagają kobietom, nigdy się nie poddadzą.