W kasacji Prokurator Generalny wskazał, że "sprawcy działali z wyjątkowo niskich, zasługujących na szczególne potępienie pobudek i motywacji nastawionej wyłącznie na zaspokojenie prymitywnego popędu płciowego, dla którego nie zawahali się poświęcić życia bardzo młodej pokrzywdzonej". Dokonali brutalnego gwałtu, pozostawili dziewczynę w agonii na wielostopniowym mrozie, co - jak podaje Prokuratura Krajowa w komunikacie - "świadczy o całkowitej obojętności sprawców wobec losu ofiary, jak też o braku jakiejkolwiek refleksji po dokonanej zbrodni".
Wyrok Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu zapadł 1 grudnia 2021 roku. Sąd odwoławczy utrzymał w mocy karę 25 lat pozbawienia wolności wobec Ireneusza M. oraz obniżył karę z 25 do 15 lat więzienia wobec Norberta B.
Prokurator Generalny wniósł o uchylenie wyroku w zaskarżonej części i przekazanie w tym zakresie sprawy do ponownego rozpoznania Sądowi Apelacyjnemu we Wrocławiu. Zaznaczył, że w tej sprawie Ireneusz M. powinien zostać skazany na karę dożywotniego pozbawienia wolności, a Norbert B. na 25 lat więzienia.
Więcej wiadomości na stronie głównej Gazeta.pl
31 grudnia 1996 roku około 19:00 Małgosia K. w towarzystwie koleżanki Iwony K. wyszła z mieszkania położonego w Jelczu-Laskowicach. Obie udały się na dyskotekę sylwestrową do klubu Alcatraz w Miłoszycach.
O północy Małgorzata K., tak jak inni uczestniczy dyskoteki, wypiła szampana. Po spożyciu alkoholu bardzo źle się czuła, nie była w stanie swobodnie się poruszać i wysławiać. Jeden z jej nowo poznanych kolegów - Krzysztof K., podjął decyzję o odprowadzeniu jej do domu. Przed budynkiem dyskoteki podszedł do nich mężczyzna, który przedstawił się jako "Irek", powiedział, że jest bratem Małgorzaty K. i pomoże odprowadzić ją do domu. Z uwagi na swój stan 15-latka nie reagowała na to, co wokół niej się działo. Obaj mężczyźni, podtrzymując pokrzywdzoną, ruszyli w kierunku ulicy Kościelnej w Miłoszycach. W pewnym momencie mężczyzna, który przedstawił się jako "Irek", nakazał Krzysztofowi K. powrót na dyskotekę, informując go, że skoro jest bratem pokrzywdzonej, to sam odwiezie ją do domu. Do mężczyzny podtrzymującego Małgorzatę K. podszedł drugi młody chłopak i obydwaj poprowadzili ją na teren posesji Józefa R.
Na terenie posesji doszło do zgwałcenia ze szczególnym okrucieństwem Małgorzaty K. Oskarżeni po dokonanym gwałcie pozostawili 15-latkę nagą z poważnymi obrażeniami wewnętrznymi na kilkustopniowym mrozie. Na skutek wychłodzenia i wykrwawienia Małgosia K., będąca pod wpływem środka, który połączony z alkoholem działa jak "pigułka gwałtu", po długiej agonii zmarła.