Afera podsłuchowa wraca jak bumerang. Mimo że Marek Falenta spędził już w więzieniu 2,5 roku, a karę ponieśli także jego współpracownicy, to wciąż dowiadujemy się o nowych watkach w sprawie.
Przypominamy, sylwetkę głównego bohatera afery, która wstrząsnęła Polską. Kim jest Marek Falenta?
Marek Falenta pochodzi z Lubina. Jest absolwentem zarządzania i marketingu w Wyższej Szkole Menedżerskiej w Legnicy. W 2013 roku tygodnik "Wprost" umieścił go na 67. miejscu listy 100 najbogatszych Polaków, z majątkiem oszacowanym na 440 milionów złotych. Biznesmen był udziałowcem blisko 30 spółek.
Więcej informacji z kraju i ze świata na stronie głównej Gazeta.pl
Falenta karierę zawodową rozpoczynał w 1997 r. w spółkach grupy KGHM. W 2000 roku sutworzył spółkę Electus. Firma, która zajmowała się handlem długami m.in. szpitali, okazała się być dla niego żyłą złota. Falenta sprzedał Electusa w 2006 roku za 450 mln zł. W 2009 roku został prawomocnie skazany za pomoc w oszustwie polegającym na próbie wyłudzenia kredytu.
W 2010 roku założył fundusz inwestycyjny Falenta Investments. Posiadał większościowe udziały w spółce telekomunikacyjnej Hawe SA, spółce ZWG SA, a także w firmach: Umbrella Institute SA i Bumech SA. Inwestował też w Dom Maklerski IDM SA tworzący grupę spółek świadczących usługi finansowe.
W 2014 roku podjął decyzję o zaangażowaniu w nieruchomości komercyjne. Kupił 40 proc. udziałów w firmie SkładyWęgla.pl, największym sprzedawcy węgla w kraju. Biznes szedł doskonale aż do momentu, gdy w przedsiębiorstwie i oddziałach pojawili się prokuratorzy i funkcjonariusze Centralnego Biura Śledczego, którzy rozpoczęli zatrzymania. Część pracowników zajmujących kierownicze stanowiska oskarżono m.in. o oszustwa, wyłudzania podatku VAT i pranie brudnych pieniędzy. Do zatrzymania samego Falenty przez ABW doszło w czerwcu 2014 roku. W efekcie firma upadła.
W 2016 roku Marek Falenta został skazany za udział w tzw. aferze podsłuchowej. Jak ustalili śledczy, biznesmen w porozumieniu z kelnerami w latach 2013-2014 nagrywał najważniejsze osoby z kręgów polityki, biznesu oraz funkcjonariuszy publicznych w dwóch warszawskich restauracjach. Sąd Okręgowy w Warszawie postanowił, że za powyższe czyny spędzi w więzieniu 2,5 roku. W 2017 roku wyrok się uprawomocnił.
Obrona oskarżonego wnosiła o odroczenie wykonania kary ze względu na zły stan zdrowia Falenty, jednak w 2018 roku stołeczny Sąd Okręgowy odrzucił ten wniosek. W styczniu 2019 roku Sąd Apelacyjny w Warszawie zdecydował, że Marek Falenta ostatecznie trafi do więzienia. Jednak ten, zamiast stawić się w zakładzie karnym, uciekł z kraju. Ściganego Europejskim Nakazem Aresztowania przedsiębiorcę zatrzymano na początku kwietnia 2019 roku niedaleko Walencji w Hiszpanii. Następnie sprowadzono do Polski w celu odbycia kary. Marek Falenta wyszedł na wolność we wrześniu 2021 roku.
Kasację wyroku, o którą wnioskowali pełnomocnicy Falenty, oddalił później Sąd Najwyższy. Zgody na ułaskawienie biznesmena nie wyraził prezydent Andrzej Duda. Jak ujawniła "Rzeczpospolita", we wniosku Falenta przedstawiał się jako "osoba lojalna wobec PiS i CBA, której obiecano bezkarność za odsunięcie Platformy Obywatelskiej od władzy".
Afera podsłuchowa wybuchła 14 czerwca 2014 roku Tygodnik "Wprost" opublikował stenogramy rozmów kilkudziesięciu osób związanych z polityką i biznesem. Nielegalne podsłuchy były zainstalowane w kilku stołecznych restauracjach, m.in. w lokalu Sowa & Przyjaciele.
W poniedziałek "Newsweek" opublikował nowe, nieznane dotąd wątki w sprawie afery podsłuchowej. Według tygodnika wspólnik Marka Falenty zeznał, że zanim taśmy ujrzały światło dzienne, trafiły w rosyjskie ręce, a "prokuratura wszczyna śledztwo, ale unika wątku szpiegostwa" w tej sprawie.
W środę Zbigniew Ziobro opublikował zeznania ws. afery podsłuchowej. Jak mówił na konferencji prasowej prokurator generalny, decyzja o upublicznieniu relacji procesowych Marcina W. została podjęta "z uwagi na żądania jawności i transparentności postępowania w tej sprawie". - Zleciłem pracę prokuratorom, których zadaniem jest dokonać określonego przygotowania materiału procesowego, tak, aby te protokoły mogły znaleźć się na stronach Prokuratury Krajowej - wyjaśnił.