Przypomnijmy, ks. Stanisław Konik, były już proboszcz parafii w Domostawie (woj. podkarpackie), przelał dwa miliony złotych z kościelnego konta na swoje prywatne. Przelew został zaksięgowany 5 lipca, czyli w dniu, w którym duchowny przechodził na emeryturę.
"Parafianie Domostawy, obudźcie się, zobaczcie, jak wasz proboszcz zarządza kontem Waszej Parafii, dwa miliony zł przelał na swoje prywatne konto w dniu 5 lipca, po tym, jak wiedział, że ma odejść na emeryturę" - napisała na Facebooku osoba, która opublikowała wyciąg z konta bankowego cytowana przez "Gazetę Wyborczą".
Więcej informacji ze świata i kraju znajdziesz na stronie głównej portalu Gazeta.pl.
Prokuratura Okręgowa w Tarnobrzegu przy wsparciu policjantów z Niska i Stalowej Woli wszczęła dwa postępowania - pierwsze na wniosek sandomierskiej kurii dotyczące przywłaszczenia pieniędzy, a drugie na wniosek proboszcza ws. osoby, która opublikowała operacje bankowe.
- Ksiądz po namysłach ostatecznie nie złożył wniosku o ściganie sprawcy. Dlatego prokurator wydał postanowienie o odmowie wszczęcia śledztwa z uwagi na brak wniosku - poinformował Onet Andrzej Dubiel, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Tarnobrzegu.
Jednak wciąż prowadzone postępowanie dotyczące ewentualnego przywłaszczenia pieniędzy. -Postępowanie cały czas jest w toku. Zbieramy materiał dowodowy i poddajemy go analizie. Myślę, że jakiekolwiek decyzje w tej sprawie mogą zapaść najwcześniej w listopadzie - zaznaczył prokurator.
Sandomierska kuria tuż po tym, jak sprawa ujrzała światło dzienne, wydała oświadczenie, w którym tłumaczyła zachowanie księdza Konika. Kapłan wyjaśniał, że przelał swoje prywatne pieniądze na konto Kościoła w celu zakupu obligacji dla parafii, a następnie wycofał, gdy nie było możliwości dokonania transakcji.
"Prawdopodobnie chodziło o ochronę swoich milionów złotych przed galopującą inflacją, a nie chciał kupować obligacji na swoje nazwisko. Wyjaśnienie wymagać będzie, skąd zgromadził taki majątek" - komentował w sierpniu portal echodnia.eu.
- Sam się dorobiłem tych dwóch milionów. Ale proszę też zobaczyć, jak wygląda kościół. W książce rok po roku rozpisałem, co robiliśmy. Jest rozliczenie finansowe. Jakie były dochody, jakie wydatki. Dwóch milionów złotych w parafii przez 42 lata nie zebraliśmy! - zapewniał duchowny.
Więcej na ten temat w artykule: