"Zgodnie z podpisanym przez rektora zarządzeniem od 7 stycznia do 6 lutego 2023 r. zajęcia na białostockiej uczelni będą odbywać się zdalnie. Jednak studenci nie będą przychodzić na uczelnię już wcześniej, od 22 grudnia będzie trwała przerwa świąteczna" - podaje PAP.
Od października do 22 grudnia na uczelni odbywają się, przede wszystkim, zajęcia dydaktyczne wymagające realizacji w jej siedzibie.
Ciborowski zapewnił, że wielu dziekanów planuje zajęcia tak, aby do 22 grudnia skończyć semestr. Jak zaznaczył, najtrudniej będzie na tych kierunkach, na których jest dużo studentów - takich jak prawo, ekonomia czy pedagogika.
Więcej najnowszych informacji przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl.
Problemy zgłaszają także inne uczelnie wyższe. Jak pisaliśmy w Gazeta.pl, rektor Akademii Teatralnej w Warszawie przekazał, że został zmuszony do podjęcia decyzji o zamknięciu uczelni na zimę. - Nie mam pieniędzy na rachunki za prąd i ogrzewanie, więc na zimne i ciemne miesiące zamykam uczelnię. Ostatnio taka sytuacja miała miejsce w stanie wojennym - powiedział Wojciech Malajkat w rozmowie z Wyborczą.pl.
Rektor tłumaczył, że od trzech lat uczelnia nie otrzymała dotacji z Ministerstwa Kultury, a co więcej nie dostała również środków na realizację obowiązków, które nakłada na nich Państwo, jak podwyższenie płacy minimalnej.
Również dyrekcja łódzkiej "filmówki" podjęła decyzję o znacznym przedłużeniu przerwy świątecznej. Tegoroczna, jak zwykle, rozpocznie się 23 grudnia, ale zakończy się dopiero z początkiem lutego - pisze WP.
Problemy ma także Uniwersytet Jagielloński, gdzie rachunki za prąd są wyższe o 154 miliony złotych. Do tej pory rachunki wynosiły około 27 milionów. - Takiego zagrożenia funkcjonowania uczelni do tej pory nie było. (...) Wzrost cen prądu z 27 do 181 mln zł może być nie do udźwignięcia, dlatego uczelnia opracowuje różne warianty oszczędności, m.in. przez naukę zdalną - mówił rektor uczelni w rozmowie z "GW".
Minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek w rozmowie z PAP odniósł się do tematu rosnących problemów szkół, które na skutek rosnących cen energii elektrycznej, mogą mieć kłopoty z ogrzewaniem budynków i tym samym mogą wprowadzić nauczanie zdalne. Czarnek podkreślił, że "jeżeli któryś samorząd nie wywiąże się z zadań publicznych i nie będzie ogrzewał szkoły, która jest przez niego prowadzona, dla jego dzieci, mieszkających na terenie tego samorządu, to [ministerstwo] będzie występować niezwłocznie o zarząd komisaryczny".
To jest święty obowiązek samorządu - utrzymać i ogrzać szkołę dla dzieci. Podkreślam, jeżeli ktoś to będzie robił celowo, tylko po to, żeby zejść z temperaturą do 15 stopni Celsjusza i wygonić dzieci na nauczanie zdalne, to - powtarzam - będziemy występować o zarząd komisaryczny i będziemy w tym bezwzględni
- zagroził szef MEiN.