- Tych, którzy boją się, że będą musieli zużyć dużo gazu czy węgla, bo spodziewają się srogiej zimy, mogę wstępnie troszkę uspokoić. Jest szansa, że tegoroczna zima będzie nieco cieplejsza od poprzedniej - mówił na początku września w programie "Newsroom WP" Grzegorz Walijewski, rzecznik prasowy Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej.
Wskazał, że "przynajmniej początek zimy, tj. grudzień, ma być całkiem normalny, a nawet miejscami z temperaturą wyższą niż norma przewiduje".
Przeczytaj więcej podobnych informacji na stronie głównej Gazeta.pl >>>
Dobre wiadomości dla osób, które obawiają się skutków kryzysu energetycznego, mają też meteorolodzy Amerykańskiej Narodowej Administracji Atmosferycznej i Oceanicznej (NOAA). Z ich nowo zaktualizowanej prognozy wynika, że temperatura w najbliższych czterech miesiącach ma być o około 1-2 stopni wyższa od przeciętnej.
- Z tej prognozy - cały czas zaznaczam, że to jest prognoza - wynika, że wszystkie nadchodzące cztery miesiące będą cieplejsze niż zwykle, co może oznaczać, że nie będzie ostrej zimy, nie będzie tęgiego mrozu. Może się jednak zdarzyć, że na przykład przez tydzień będzie uderzenie zimna. W ogólnym rozrachunku te miesiące mają być cieplejsze niż przeciętnie - wyjaśnił prezenter TVN24 Tomasz Wasilewski.
Prognozę NOAA można zobaczyć poniżej w tweecie IMGW:
Grzegorz Walijewski zwrócił uwagę, że konsekwencje ciepłej zimy możemy odczuć w lecie. - Cieplejsza zima może sprawić, że w 2023 roku będziemy mieć do czynienia z kolejnym epizodem suszy - podkreślił synoptyk.