Sytuacja miała miejsce przed budynkiem Prokuratury Rejonowej Warszawa Mokotów. Prokuratorka Ewa Wrzosek spotkała się tam z dziennikarzem stacji News24. Jednak, zanim doszło do wywiadu, w oknie pojawiła się jej przełożona i wezwała śledczą do swojego gabinetu.
W rozmowie z dziennikarzem Radia Zet prokuratorka przekazała, że została poproszona przez przełożoną o złożenie pisemnych wyjaśnień odnośnie powodów opuszczenia miejsca pracy, co - jak relacjonuje Wrzosek - ma być wstępem do wszczęcia wobec niej postępowania służbowego.
Więcej informacji z kraju i ze świata na stronie głównej Gazeta.pl
- To jest ewidentna szykana. (...) Wyjścia na zewnątrz prokuratury nie można traktować jako opuszczenie miejsca pracy - twierdzi Ewa Wrzosek.
"Podeszłam do okna, jednakże z okien mojego gabinetu widać było fragmenty sylwetek trzech osób zasłanianych przez gałęzie drzew, udałam się do gabinetu prok. (...), gdzie przez okno zobaczyłam prok. Ewę Wrzosek ubraną w szary płaszcz, stojącą i rozmawiającą z dwoma mężczyznami. Obok stała na statywie kamera. (...) Po raz kolejny sprawdziłam, przez okno, prok. Wrzosek przygotowywała się do wywiadu (stała przed kamerą, za kamerą stał operator, ubrany elegancko mężczyzna przeglądał jakieś dokumenty)" - czytamy z kolei w opublikowanej przez radio notatce służbowej sporządzonej przez prokuratorkę Monikę Laskowską, szefową Prokuratury Rejonowej Warszawa Mokotów.
Ewa Wrzosek pisemne wyjaśnienia co do powodów opuszczenia miejsca pracy i nieprzekazania informacji o tym fakcie przełożonym, ma złożyć do 27 września.
"Law in Books and Law in Action [Prawo w księgach i prawo w działaniu - red.]. Kanapki na obiad też kupiłam" - napisała z ironią prok. Wrzosek na Twitterze.