W sobotę w Elblągu otwarto kanał przez Mierzeję Wiślaną. Na uroczystości pojawili się m.in. prezydent Polski Andrzej Duda, premier Mateusz Morawiecki czy prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński. Podczas tego wydarzenia nie mogło zabraknąć również przedstawicieli Kościoła. Jednym z duchownych, który asystował przy odczytywaniu błogosławieństwa, był arcybiskup Sławoj Leszek Głódź.
- Kropidła nie ma, bo pan Bóg z nieba już kropi - żartował były metropolita gdański z deszczu, który padał na głowy widzów uroczystości.
Więcej informacji z kraju i ze świata na stronie głównej Gazeta.pl
Obecność duchownego ukaranego przez Watykan za tuszowanie pedofili podczas wydarzenia państwowego wzbudziła zdziwienie wśród obserwatorów.
"Arcybiskup Głódź na otwarciu mierzei obok Morawieckiego. Dobrana para: ultrakłamca obok doszczętnie skopromitowanego biskupa. Cała prawda o obydwu organizacjach" - napisał poseł KO Bartłomiej Sienkiewicz.
"Arcyobrońca pedofilów Sławoj Leszek Głódź na państwowej uroczystości otwarcia przekopu Mierzei Wiślanej. PiS mogło sobie darować - przecież to skandal. Głódź urządzi popijawę, a księży-actimelków wyśle po wódkę i ulubioną kiełbasę?" - napisał dziennikarz Gazeta.pl Jacek Gądek.
O komentarz w tej sprawie w "Faktach po Faktach" został poproszony lider Polski 2050 Szymon Hołownia.
- Uważam, że on po prostu nie ma wstydu. Uważam, że po tej sytuacji, która go spotkała, po bardzo jasnej decyzji władz kościelnych, nawet jeżeli ma prawo gdzieś się pokazywać, to ze zwykłego poczucia wstydu i przyzwoitości powinien oszczędzić nam i sobie tego typu zdarzeń - powiedział Hołownia.
Szef Polski 2050 przypomniał, że na abp. Głódzia Watykan nałożył kary za nie błahe sprawy.
- Rozumiem, że znajduje jakąś perwersyjną satysfakcję w tym, żeby pokazać, że on jednak jest, że on się nie zgadza, że ma to w nosie - skomentował.
- To zawsze był bardzo mocno przekorny człowiek, stawiający na swoim, natomiast myślę, że dzisiaj jego pokazywanie się publiczne niczemu nie służy i trudno mi wyobrazić sobie, jakie byłoby dla niego merytoryczne uzasadnienie, nie wiem, jaki ma związek z przekopem na Mierzei Wiślanej. Być może się kiedyś tego dowiemy, choć przypuszczam, że żadnego nie było. To wygląda jak robienie na złość i Watykanowi i swoim przełożonym, ale też i tym wiernym, którzy są słusznie oburzeni jego zachowaniem - dodał.
Przypomnijmy, w 2021 roku Watykan ukarał abp. Sławoja Leszka Głódzia za zaniedbania w sprawach nadużyć seksualnych w archidiecezji gdańskiej. Duchowny dostał nakaz zamieszkania poza diecezją. Poza tym w wyniku dochodzenia Stolica Apostolska nałożyła na duchownego zakaz uczestniczenia w jakichkolwiek publicznych celebracjach religijnych lub spotkaniach świeckich na terenie archidiecezji gdańskiej oraz nakaz wpłaty z osobistych funduszy odpowiedniej sumy na rzecz "Fundacji św. Józefa", z przeznaczeniem na działalność prewencyjną i pomoc ofiarom nadużyć.
O. Jacek Prusak po tym, jak abp. Głódź przybył na beatyfikację kard. Stefana Wyszyńskiego we wrześniu 2021 roku, mówił, że duchowny ukarany za tuszowanie pedofilii będzie wykorzystywał lukę w prawie, która zakazuje mu uczestnictwa w życiu publicznym tylko w diecezji gdańskiej.
- Abp Sławoj Leszek Głódź wie, że ma zwolenników tak w Episkopacie jak i wśród polityków. Może więc ignorować krytykę i póki Watykan pozostawia mu prawną lukę w nałożonych na niego karach, to będzie z niej korzystał do bólu - mówił jezuita.
Zdaniem o. Prusaka arcybiskup zachowuje się jednak tak, jakby żadne kary na nim nie ciążyły, a "pokuta" była dla niego pustym słowem. - Abp Głódź został potraktowany tak samo, jak i inni biskupi - pozostałym biskupom, których oskarżano o tuszowanie nadużyć seksualnych, też tylko nakazano opuszczenie diecezji, którą kierowali, ale nie zabroniono już uczestnictwa w uroczystościach kościelnych poza nią - komentował.