Zespół Szkolno-Przedszkolny nr 3 w Mysłowicach (woj. śląskie) przy ulicy Laryskiej 101 został zamknięty. Jak donosi w czwartek (15 września) RMF FM, dzieci tuż przed zakończeniem lekcji musiały ją opuścić. - Nie było ewakuacji, ale były wyproszone, wyprowadzone ze szkoły. Syn dzwonił, że trzeba po niego przyjechać - mówią zaskoczeni rodzice, dodając, że decyzja została podjęta "tak nagle".
Więcej informacji ze świata i kraju znajdziesz na stronie głównej portalu Gazeta.pl.
Okazuje się, że uczniowie nie wrócą do szkoły ze względu na zły stan budynku, który jest odchylony od pionu, o czym poinformował prezydent miasta dwa tygodnie po rozpoczęciu roku szkolnego.
"Szanowni Państwo, do Urzędu Miasta Mysłowice wpłynęła ekspertyza stanu technicznego budynku, w którym mieści się Zespół Szkolno-Przedszkolny nr 3 w Mysłowicach przy ulicy Laryskiej 101. Opinia rzeczoznawcy budowlanego wskazuje na zły stan techniczny budynku. Tym samym zagrożone jest bezpieczeństwo przebywających tam uczniów i pracowników placówki.
W związku powyższym dziś odbyło się spotkanie 'Sztabu Kryzysowego' (technicznych wydziałów i służb ratunkowych) w Urzędzie Miasta Mysłowice, gdzie zapadła decyzja o wyłączeniu budynku szkoły z eksploatacji. Dzieci i pracownicy Zespołu Szkolno-Przedszkolnego opuścili placówkę i udali się do Mysłowickiego Ośrodka Kultury przy ulicy Laryskiej 5, skąd opiekunowie będą mogli zabrać dzieci do domu" - przekazał 14 września prezydent miasta Dariusz Wójtowicz na Facebooku.
Mimo wyjaśnień rodzice i tak są zaskoczeni wynikiem ekspertyzy i tym, że w ogóle została przeprowadzona.
- O przechyleniu szkoły było już wiadomo od dłuższego czasu i zastanawia mnie pośpiech dzisiejszego dnia. Co takiego się stało? I kto wziął odpowiedzialność za to, że nasze dzieci przez dwa tygodnie chodziły do szkoły, kiedy była jakaś ekspertyza prowadzona. Nam o tej ekspertyzie nie powiedziano - mówił jeden z ojców radiu RMF FM.
Jak przekazał prezydent Mysłowic, miasto otrzymało w tym tygodniu informację, że w ostatnich dniach stan budynku szkoły jeszcze bardziej się pogorszył.
- Czeka nas przetarg na budowę nowej placówki. Poprosiliśmy o ekspertyzę techniczną. Rozpoczęliśmy ją na początku wakacji. Liczyliśmy, że dokumenty wcześniej trafią do urzędu. Plan był taki, że budujemy na sąsiedniej działce szkołę. Kiedy będzie skończona, przenosimy do niej dzieci, wyburzamy starą szkołę i na jej miejscu powstaje przedszkole i sala gimnastyczna. Niestety ekspertyzy wykluczyły nam taką możliwość - wyjaśnił Dariusz Wójtowicz.