O wiceministrze rolnictwa zrobiło się głośno pod koniec sierpnia. Wtedy Norbert Kaczmarczyk wyprawił duże wesele w "Gościńcu" w Czuszowie (woj. małopolskie) i dostał jeszcze większy prezent - ciągnik od brata o wartości półtora miliona złotych. Właściciel domu weselnego jest także komendantem lokalnej ochotniczej straży pożarnej, która w styczniu tego roku otrzymała ponad 377 tys. zł z Funduszu Sprawiedliwości.
Więcej aktualnych informacji z kraju i ze świata na stronie głównej Gazeta.pl
Te informacje rzeczywiście są niepokojące. Standardowo w takiej sytuacji bezpośredni przełożony danego wiceministra jest proszony o informacje i wyjaśnienia. Resort rolnictwa został poproszony o informacje w tej sprawie
- mówił w poniedziałek Szef Kancelarii Premier Michał Dworczyk w radiu RMF FM. Przyznał, że nie wie, czy już taki dokument wpłynął. - Jestem przekonany, że ta odpowiedź i te wyjaśnienia trafią do Kancelarii Prezesa Rady Ministrów - dodał i przekazał, że informacja nie będzie utajniona.
Wesele wiceministra rolnictwa Norberta Kaczmarczyka odbyło się 20 sierpnia. Pół tysiąca gości bawiło się w rytm przebojów gwiazdy disco polo Bayer Full, który uświetnił swoim występem imprezę. Pan młody zapewniał, że koszty wesela zostały pokryte z prywatnych środków, a przekazanie traktora miało "charakter symboliczny", ponieważ sprzęt został udostępniony do użytku w gospodarstwie. Jego właścicielem pozostaje brat wiceministra Konrad Kaczmarczyk.
Od jakichkolwiek skojarzeń z rządem odcięła się firma produkująca maszyny rolnicze. "Nie współpracujemy i nie będziemy współpracować z przedstawicielami żadnej partii politycznej. Budząca wątpliwości obecność maszyn marki John Deere w filmach wyborczych polityków wielu opcji wynika najczęściej z decyzji ich posiadaczy - rolników, którzy mają prawo do wykorzystywania zakupionego przez siebie sprzętu według swojego uznania. Jako importer maszyn nie mamy wpływu na ich decyzje" - podkreślali w oświadczeniu przedstawiciele firmy John Deere Polska. To właśnie ciągnik tej marki został podarowany w prezencie ślubnym wiceministrowi rolnictwa.
Redakcja Gazeta.pl sprawdziła oświadczenie majątkowe Kaczmarczyka, z którego wynika, że faktycznie ma on gdzie używać podarowanego ciągnika. Polityk jest właścicielem pola liczącego 16,5 hektara. Według własnej deklaracji uprawia na nim zboża i warzywa. Grunty warte są 190 000 zł. Niestety, nie przynoszą zbyt wielkiego dochodu. Przy przychodach wynoszących nieco ponad 24 000 zł zarobek wyniósł bowiem zaledwie 5 100 zł.
Kilka dni temu Wirtualna Polska ustaliła, że Norbert Kaczmarczyk pomógł bratu w poddzierżawieniu 141 hektarów państwowej ziemi, która powinna być przeznaczona dla najbardziej potrzebujących. Prawo i Sprawiedliwość, by "chronić" Polaków przed inwestorami z zagranicy, w 2016 roku zmieniło ustawę regulującą obrót ziemią, czego zwolennikiem był Norbert Kaczmarczyk. Wiceminister mówił wtedy w Sejmie o "pseudorolnikach mających układy w agencjach rolnych, którzy załatwiali sobie wielkie latyfundia ziemskie dzięki swoim kontaktom". Nie miał wątpliwości, że "ci ludzie niszczą polskie rolnictwo".
Nowe przepisy wprowadziły zakaz sprzedaży i dzierżawy ziemi z państwowych zasobów ludziom, którzy nie są rolnikami wystarczająco długo i nie mieszkają w gminie, gdzie położona jest nieruchomość przeznaczona pod dzierżawę.
Okazuje się, że przepisy nie dotyczą wszystkich. Jak ustaliła Wirtualna Polska, dwa lata temu Norbert Kaczmarczyk pomógł bratu wydzierżawić 141 hektarów ziemi w Małopolsce. "A cena, za którą brat wiceministra dostał w użytkowanie te grunty, odbiega znacząco od kwot, które muszą płacić rolnicy dzierżawiący od państwa sąsiednie działki" - podaje portal.
Pomóż Ukrainie, przyłącz się do zbiórki. Pieniądze wpłacisz na stronie pcpm.org.pl/ukraina >>>