Podlasie. Strażnik więzienny bronił się i poważnie ranił napastnika. Jest wyrok

Strażnik więzienny z Czerwonego Boru na Podlasiu został zaatakowany na własnej posesji. Dwaj mężczyźni ruszyli na niego z gazem i trzonkiem od siekiery. Wszystkiemu przyglądało się małe dziecko. We wtorek Sąd Rejonowy w Białymstoku skazał napastników na trzy lata więzienia i zobowiązał do zapłaty zadośćuczynienia i pokrycia kosztów sądowych.

Do zdarzenia doszło 2,5 roku temu w miejscowości Łapy niedaleko Białegostoku. Gdy strażnik pracujący w jednym z zakładów karnych na Podlasiu wjechał samochodem na swoje podwórko, inne auto zastawiło mu bramę. Z pojazdu wybiegli dwaj napastnicy i zaatakowali mężczyznę. "Używali drewnianego trzonka od siekiery, gazu i noża, na ziemi kopali go. Napadnięty bronił się, jeden z napastników został poważnie ranny, w szpitalu ratowano mu życie" - podaje portal NaszeMiasto.pl za PAP.

Przeczytaj więcej podobnych informacji na stronie głównej Gazeta.pl >>>

We wtorek 6 września br. Sąd Rejonowy w Białymstoku skazał agresorów na trzy lata więzienia. Mają też zapłacić po 20 tys. zł zadośćuczynienia i pokryć napadniętemu - który w tym procesie miał status oskarżyciela posiłkowego - koszty pełnomocników w łącznej kwocie 9,5 tys. zł. Wyrok nie jest prawomocny.

Zobacz wideo Potrącił pieszych na przejściu i uciekł. Teraz może spędzić 12 lat w więzieniu

Łapy. Napadli na strażnika przed jego domem. Tłumaczyli, że chcieli "tylko porozmawiać"

W procesie nie udało się ustalić, jaki był motyw działania napastników. Wiadomo jednak, że strażnik ich znał. Sędzia, uzasadniając wyrok, wspomniała, że mogło chodzić o jakieś zatargi z przeszłości. Zwróciła, uwagę, że w chwili napaści w samochodzie strażnika było jego małe dziecko i że "miał prawo się bronić".

Oskarżeni początkowo wnioskowali o dobrowolne poddanie się karze, ale ostatecznie nie przyznali się do winy. Tłumaczyli, że chcieli "tylko porozmawiać", ale gospodarz "bywa agresywny", a gaz i kij zabrali na wypadek, gdyby ich zaatakował.

Ze względu na to, że strażnik poważnie zranił jednego z nich, prowadzone było odrębne śledztwo - w kierunku usiłowania zabójstwa. "Tę sprawę jednak umorzono, gdyż prokurator ocenił, że pokrzywdzony działał w granicach obrony koniecznej" - informowało w lipcu 2020 r. Radio Białystok.

Więcej o: