Najwyższa Izba Kontroli zbadała m.in. to, jak Agencja Rozwoju Przemysłu zawierała umowy i wydawała pieniądze na maseczki ochronne. Jak podaje RMF FM, jedno z zastrzeżeń NIK dotyczy tego, iż nie wiadomo kto, kiedy i na podstawie jakich kryteriów podejmował decyzje o zawarciu umów z 13 kontrahentami. Brakuje także dokumentów, które potwierdzałyby analizy i negocjacje z dopuszczonymi do programu firmami. "Zdarzało się, że do zamawiającego, zamiast wymaganych masek medycznych, trafiały niemedyczne" - podkreśla rozgłośnia.
RMF FM informuje również, że Najwyższa Izba Kontroli wykryła wypłaty pieniędzy podmiotom innym niż te, z którymi zawarte były umowy. Co więcej, Agencja Rozwoju Przemysłu zapłaciła fabryce w Stalowej Woli ponad 12 milionów złotych za produkcję maseczek, która nawet nie ruszyła.
Więcej wiadomości na stronie głównej Gazeta.pl
Przypomnijmy, w ramach projektu Polskie Szwalnie powstała sieć firm, które miały produkować maseczki na zlecenie rządu. Współpraca z zewnętrznymi dostawcami miała być jedynie częścią projektu, rząd planował bowiem otwarcie państwowej fabryki wytwarzającej niezbędny do ochrony produkt. Prace nad uruchomieniem obiektu prowadzone były w Stalowej Woli. Maszyny, które zostały zakupione do produkcji, niemal niczego jednak nie wytworzyły. Przymiarki do uruchomienia taśm trwają od 2020 roku, jednak ostatecznie nie ruszyła ona na zakładanym pierwotnie poziomie.
Agencja Rozwoju Przemysłu, która nadzoruje projekt, wyjaśniała, że "maszyny są przygotowane i testowane do produkcji różnego rodzaju masek". Jak dodała, proces produkcji tego typu produktu jest bardzo zawiły i "wymaga wielu przygotowań oraz zintensyfikowanych działań".
W sprawie Polskich Szwalni do NIK została wezwana Elżbieta Witek. Ta jednak trzykrotnie nie stawiła się na przesłuchaniu.