Prof. Wojciech Roszkowski we wtorek na antenie radia Zet był pytany między innymi o fragment stygmatyzujący dzieci poczęte metodą in vitro, który pojawił się w podręczniku do historii i teraźniejszości jego autorstwa. "Coraz bardziej wyrafinowane metody odrywania seksu od miłości i płodności prowadzą do traktowania sfery seksu jako rozrywki, a sfery płodności jako produkcji ludzi, można powiedzieć hodowli. Skłania to do postawienia zasadniczego pytania: kto będzie kochał wyprodukowane w ten sposób dzieci? Państwo, które bierze pod swoje skrzydła tego rodzaju 'produkcję'?" - napisał w podręczniku do HiT. Prof. Roszkowski stwierdził, że nie czuje się winny stygmatyzowaniu dzieci. - Jeśli ktoś wziął to do siebie, to, jest mi przykro, niesłusznie. Usunęliśmy ten fragment, bo w niecny sposób został wykorzystany w grze politycznej, żeby wzbudzić takie uczucia - ocenił.
Prof. Wojciech Roszkowski powiedział, że zarzuca mu się bycie "pisowskim historykiem". Bogdan Rymanowski, który przeprowadzał wywiad, dopytywał, czy nie jest to prawdą. - Jeśli krytykują mnie [też-red.] pisowcy, to jak to rozumieć? - odparł. Zapytany o to, czy czuje się wykorzystany politycznie, odparł: - Oczywiście, że tak. I dodał, że "cała kampania nienawiści, hejtu, obrzydliwego czasem, zaczęła się w momencie, który jest początkiem kampanii przedwyborczej w przyszłym roku". - Jestem tylko skromnym elementem tej gry. To jest kwestia ministra Czarnka i tego rządu. To, że minister zatwierdził ten podręcznik to niewątpliwy fakt i ja znalazłem się w ogniu strzelaniny - powiedział na antenie radia prof. Wojciech Roszkowski.
Przeczytaj więcej informacji z kraju i ze świata na stronie głównej Gazeta.pl
Słuchacz, który dodzwonił się do radia, zapytał prof. Roszkowskiego czy, nie jest mu wstyd. - Ale za co? Ale co ja złego zrobiłem? - odpowiedział. Pytający zwrócił uwagę, że autor podręcznika dzieli ludzi na lepszych i gorszych, jednak zdaniem autora podręcznika nie robi tego. - Staram się nie oceniać ludzi w całości. Staram się ocenić postępowanie, zachowanie, słowa - być może nawet czasem trochę ostro - ale nigdy nie oceniam ludzi jako takich - stwierdził.
Profesor Wojciech Roszkowski w wywiadzie dla PAP stwierdził, że wprowadzenie przedmiotu historia i teraźniejszość było potrzebne. Podkreślił, że trzeba uzupełnić luki w wiedzy młodego pokolenia na temat najnowszej historii. - Stan wiedzy z historii najnowszej wśród młodego pokolenia jest fatalny, to chyba wszyscy widzą, a to, w jaki sposób WOS był wykładany dotąd, też pozostawiało wiele do życzenia - ocenił profesor Roszkowski. Jak mówił, teoretyczne elementy wiedzy o funkcjonowaniu państw i społeczeństwa nauczane w ramach WOS-u nie były w żaden sposób połączone z wydarzeniami z historii najnowszej.