Dożynki gminne odbyły się w Nidzicy w województwie warmińsko-mazurskim w sobotę 27 sierpnia. Relację na żywo z tego zdarzenia prowadziła "Gazeta Nidzicka", która udostępniła filmiki z konkursu sołectw. Od razu po publikacji jednego z nagrań w mediach społecznościowych pojawiły się bardzo negatywne komentarze.
Na początku dożynek odbyła się msza święta. Tuż po niej nastąpiło przedstawienie weselnych zwyczajów i prezentacja dożynkowych wieńców. Później przyszedł czas na konkursy. Każde sołectwo wystawiało do trzech konkurencji swoich przedstawicieli - zazwyczaj mężczyznę i kobietę, chociaż w parze były także same kobiety.
Pierwsza konkurencja polegała na rzucaniu do siebie kurzego jajka. Po każdym udanym rzucie pary odsuwały się na coraz większą odległość. Gra trwała dopóki jajko nie upadło na ziemię i się nie rozbiło. Druga zabawa polegała na obraniu trzech ziemniaków i przetransportowaniu ich na pewną odległość. Utrudnieniem były alkogogle. - W tych goglach miało się uczucie, jakby człowiek szedł po pijaku - powiedział w rozmowie w TVN24 sołtys wsi Łysakowo Kazimierz Łuźniak.
Ostatnią konkurencją było uderzanie łyżką cedzakową w patelnię. Patelnia miała być trzymana przez jednego uczestnika na wysokości miednicy. Z kolei łyżka cedzakowa została przywiązana do pasa drugiego z przedstawicieli gmin. Celem było wprawienie łyżki w ruch tak, by uderzała w patelnię. Wygrywała para, która zdobyła najwięcej uderzeń w mocno ograniczonym czasie. Fragment tego konkursu znajduje się w nagraniu udostępnionym poniżej.
- W rękach byłoby łatwiej, a na tym polega sztuka, żeby było trudniej. Nie ma to nic wspólnego z seksem - wyjaśnia zabawę Kazimierz Łuźniak, którego gmina odpadła po dwóch wcześniejszych konkurencjach. - Strasznie mnie zdziwiło, co ludzie o tym wypisują, jakbyśmy kogoś mordowali. Nie ma w tym nic sprośnego ani obraźliwego - dodał.
- Boli mnie to, że część negatywnych wypowiedzi, pojawiających się w internecie, jest skierowana do mieszkańców wsi. Nie zauważa się ogromu ich pracy, którą wnoszą w organizację takich imprez, w dekorację stoisk, robienie wieńców dożynkowych, potraw, którymi częstujemy gości. Tego media nie pokazały, tylko wycinek z całej imprezy. Obawiam się, że w przyszłości będzie trudniej zorganizować dożynki po tym, co spotkało sołtysów. Będą się zastanawiali, czy wziąć w tym udział - mówi serwisowi sołtys Leszek Pepłowski. Na koniec dożynek odbył się koncert disco polo.
W sprawie wypowiedział się także kierownik działu kultury ludowej w Muzeum w Olsztynku, filozof i regionalista Bogdan Radzicki. Według niego zabawa z patelnią i łyżką związana była z kultem płodności i prokreacją. Jak przyznaje w rozmowie w TVN24, nie spotkał się wcześniej z podobną zabawą na dożynkach.
- Dożynki to nieskomplikowany obrzęd, kończący żniwa, o proweniencji z wczesnego średniowiecza, kiedy rozpowszechniła się uprawa roli i wzrosło zróżnicowanie społeczne. Mogły być jakieś różnice regionalne, gdzieś pojawiał się snop, a gdzie indziej wieniec, ale generalnie chodziło o to, że przynoszono dar właścicielowi majątku jako podziękowanie za plony - opisuje Radzicki. Dalej przyznaje jednak, że podobną zabawę widział na weselu na Warmii, ale nie wie, czy ma ona umocowanie w tradycji czy została wymyślona przez weselnych animatorów.