Warszawa. Policjanci kazali Ukraińcowi "wyp******ać", nazwali go "parówą". Zostali namierzeni [WIDEO]

Młody dostawca jedzenia został ukarany przez warszawskich policjantów mandatem za złe parkowanie. Bulwersujący w tej sytuacji jest nie sam fakt popełnienia wykroczenia, a słownictwo, z jakim zwracali się funkcjonariusze do pochodzącego z Ukrainy mężczyzny. - Bo ci zaraz w ryj wywalę, ty - mówi jeden z policjantów na nagraniu zarejestrowanym przez dostawcę.

- Jestem dostawcą pizzy. Tego dnia ruch w okolicy był bardzo duży, a ja musiałem odebrać zamówienie. Przyznaję, że zostawiłem auto z włączonym silnikiem na ulicy, bo mam też słaby akumulator. Nic jednak nie usprawiedliwia zachowania policjantów, którzy pojawili się na miejscu - powiedział w rozmowie z WP Pavel Zubkov. 

Zobacz wideo Ominął opuszczone rogatki i wjechał na przejazd kolejowy. Wszystko to na oczach policjantów z grupy Speed

Warszawa. Dostawca pizzy zostawił auto z włączonym silnikiem. Policjanci chcieli go ukarać. Doszło do wyzwisk

Do zdarzenia doszło w piątek 26 sierpnia około godziny 21:15 w al. 3 Maja na warszawskim Powiślu. Na wysokości budynku numer 7 funkcjonariusze zauważyli nieprawidłowo zaparkowany pojazd. W miejscu tym obowiązywał zakaz zatrzymywania się. Dodatkowo auto stało z włączonym silnikiem, a kierowcy nie było przy samochodzie - a takie zachowanie jest zabronione. 

Nagranie zaczyna się już w trakcie interwencji policjantów. Właścicielem samochodu był pochodzący z Ukrainy mężczyzna, który w Warszawie pracuje jako dostawca jedzenia. Pavel Zubkov udostępnił filmik z tego zdarzenia na TikToku. 

 
  • (D) Dostawca: Co ja zrobiłem takiego, żeby pan tak do mnie mówił?
  • (P) Policja: 500 złotych mandatu będzie.
  • D: Za co? 
  • P: Za co? Za to stówę, postój samochodu 500, to już masz 600 zł. To teraz niech twój szef organizuje pieniądze.
  • D: Ja powiedziałem tak, jak było.
  • P: Ja wiem, jak było, bo ja wiem, ile tutaj jestem.

W tym momencie nagranie zostało przerwane i po chwili zaczyna się kolejny fragment z rozmowy Ukraińca z funkcjonariuszami. 

  • D: Taka policja z Polski.
  • P: Bo ci zaraz w ryj wywalę, ty.
  • D: Za co?
  • P: Za jajco. Jak ci się nie podoba, to wyp******aj na Ukrainę.

Tu ma miejsce kolejna przerwa. Następnie funkcjonariusze przystąpili do sprawdzenia pojazdu mężczyzny. 

  • D: Będę tylko patrzył, żeby nic mi tam nie dołożyli.
  • P: Kamerę se, k***a włącz. Co ty, k***a, myślisz, że ja ci coś podrzucę, ty, parówo jedna?
  • D: Dlaczego pan do mnie idzie? Co ja zrobiłem takiego? Wszystko dobrze z panem jest?
  • P: U mnie wszystko dobrze. U ciebie nie za bardzo.

W dalszej części Ukrainiec pyta policjanta, czy "używał alkoholu".

  • P: Tak, używał.
  • D: To jest złe, że pan używa w pracy alkoholu.
  • P: Mogę. I co?
  • D: I to jest dobrze, tak?
  • P: Tak.

Przeczytaj więcej aktualnych informacji na stronie głównej Gazeta.pl.

Warszawa Śródmieście. "Wiemy już, kim są funkcjonariusze z nagrania. Mogę przyznać, że są to policjanci z naszej komendy"

W rozmowie z WP dostawca podkreśla, że rozumie, że popełnił błąd i należał mu się mandat. Nie wie jednak, dlaczego policjanci odzywali się do niego w ten sposób. Chociaż policjanci straszyli go 600-złotowym mandatem, to ostatecznie mężczyzna zapłacił mniej - jak ustalił Onet, było to 250 zł mandatu. - Na miejsce przyszli też pracownicy z pizzerii, którzy pomogli opłacić mi mandat - podsumował Pavel.

Autentyczność nagrania została już potwierdzona przez rzecznika policji ze Śródmieścia. - Wiemy już, kim są funkcjonariusze z nagrania. Mogę przyznać, że są to policjanci z naszej komendy. Komendant podjął już decyzję o wszczęciu postępowania dyscyplinarnego wobec nich - przekazał podinsp. Robert Szumiata. "Komenda Stołeczna nie odniosła się do naszego pytania o to, czy funkcjonariusz prowadzący interwencję był pod wpływem alkoholu, jak może to wynikać z nagranej rozmowy" - podaje natomiast Onet.

Więcej o: