Afera respiratorowa. "Rz": Dane handlarza bronią na kilka dni zniknęły z bazy. W tym czasie zmarł

W czasie, gdy zmarł Andrzej Izdebski - handlarz bronią, który miał zapewnić dostawę respiratorów MZ - jego dane nie figurowały ani w bazie poszukiwawczej Schengen, ani na stronie Interpolu - donosi we wtorek "Rzeczpospolita". Informatorzy dziennika mają sugerować, że śmierć Izdebskiego mogła zostać sfingowana.

Andrzej Izdebski, to były handlarz bronią, od którego na początku pandemii koronawirusa Ministerstwo Zdrowia kupiło nienadające się do użytku szpitalnego respiratory. Mężczyzna przyjął 154 mln złotych zaliczki. W październiku 2021 r. zniknął z kraju, więc lubelska prokuratura nie mogła postawić mu zarzutów. 20 czerwca br. ciało handlarza zostało znalezione w Albanii.

Wpis ABW w SIS II zablokował ściganie Andrzeja Izdebskiego

Prokuratura chciała międzynarodowych poszukiwań i ekstradycji Izdebskiego do Polski, ale wniosek w tej sprawie skierowała dopiero 25 maja br. "Jednak dwa dni później Komenda Główna Policji odmówiła, twierdząc, że w SIS II [Systemie Informacyjnym Schengen - red.] już figuruje zastrzeżenie zrobione przez ABW" - przypomina we wtorek "Rzeczpospolita".

Paweł Dobrodziej Paweł Dobrodziej nowym szefem KGP? Zaszkodzić mu może afera respiratorowa

"Wpis Agencji faktycznie zablokował ściganie Izdebskiego, choć był tylko tzw. zastrzeżeniem granicznym, które sprowadzało się do przekazania służbom informacji o nim, gdyby się pojawił na granicy. Poszukiwania handlarza policja zaczęła dopiero miesiąc później, co potwierdza nam Prokuratura Krajowa" - czytamy w "Rz". Rzecz w tym, że gdy ruszyły poszukiwania, Izdebski nie żył już od tygodnia.

"Rzeczpospolita": Przez kilka dni danych Izdebskiego nie było w bazach osób poszukiwanych. W tym czasie miał umrzeć

Stanisław Żaryn, rzecznik ministra koordynatora służb specjalnych, zapewnił dziennik, że ABW nie blokowała pościgu, zaś w czerwcu, kiedy tylko dostała informację o wniosku prokuratury, "natychmiast wycofała swój". - Wpis Agencji został wycofany z Systemu SIS II, gdy Andrzej I. żył - twierdzi Żaryn, ale odmawia  "Rz" podania daty wycofania wpisu.

Przeczytaj więcej podobnych informacji na stronie głównej Gazeta.pl >>>

"Rzeczpospolita" podkreśla, iż "faktem jest, że policja poszukiwania handlarza uruchomiła dopiero 27 czerwca tego roku, a to oznacza, że co najmniej przez kilka dni danych Izdebskiego nie było w żadnych bazach osób poszukiwanych - ani w SIS II, ani na stronie Interpolu". W tym czasie ciało handlarza zostało znalezione w mieszkaniu w Tiranie - stolicy Albanii. Tamtejsze służby podawały, że mężczyzna zmarł na atak serca, a cztery dni później umorzyły śledztwo ws. śmierci Izdebskiego.

Piotr Krawczyk Onet ujawnia: ABW prowadziła tajną operację przeciw szefowi Agencji Wywiadu

Afera respiratorowa. Po tekstach "Rz" o Izdebskim panika w służbach. Czy jego śmierć była mistyfikacją? 

SIS II to baza danych o osobach, które nie mają prawa wjazdu do strefy Schengen lub pobytu w niej oraz o osobach poszukiwanych i zaginionych. "Jeżeli jego śmierć została sfingowana - a lawina dziwnych zdarzeń związanych z jego osobą na to wskazuje - to miałby możliwość bezproblemowego poruszania się nie tylko po Europie, ale i po całym świecie" - czytamy na łamach dziennika.

Zobacz wideo Morawiecki narzeka na koszt jednej megawatogodziny: "Crazy", jak powiedział mi kiedyś Emmanuel

"Coraz częściej wśród naszych rozmówców ze służb mówi się o tym, że śmierć Izdebskiego mogła być mistyfikacją" - czytamy. - Jeśli przyjmiemy, że Izdebski był albo na tzw. kontakcie z wywiadem, albo ich funkcjonariuszem "pod przykryciem", to na całą tę sprawę z jego poszukiwaniami, a potem rzekomą śmiercią musimy popatrzeć jako na "operację mającą mu zapewnić ochronę po tym, jak wyszło to, co wyszło z respiratorami, a media i opozycja zaczęły rozgrzebywać tę sprawę. Po prostu musieli formalnie go usunąć" - twierdzi jeden z informatorów "Rzeczpospolitej".

Seria tekstów dziennika dot. afery respiratorowej miała "wywołać panikę w służbach". W KGP wydano ponoć "pisemny zakaz udzielania informacji przez telefon oraz interesowania się sprawą Izdebskiego, jeśli nie wynika to z 'czynności służbowych'". - Niektórzy są odpytywani na wariografie - mówi jeden z funkcjonariuszy cytowanych przez gazetę.

Łódź. W identyfikacji ciała Izdebskiego brał udział tylko zięć. Później został skremowany

Tydzień temu "Rzeczpospolita" podała, że identyfikacji zwłok Andrzeja Izdebskiego - tuż przed kremacją w Polsce - dokonał tylko jego zięć. Ciała nie zidentyfikowały natomiast żadne polskie służby - ani policja, ani prokuratura. O śmierci biznesmena dowiedziały się dopiero dziewięć dni później - 13 lipca. Zwłoki zostały spopielone w krematorium w Łodzi. Służby próbują znaleźć winnych zaniedbań, które doprowadziły do tego, że nie da się ustalić, czy faktycznie w trumnie z Tirany zostało przewiezione do Polski ciało Andrzeja Izdebskiego.

Funkcjonariusze ABW podczas akcji. Handlarz bronią pod opieką ABW? Zablokowano ściganie go Czerwoną Notą

Więcej o: