Władze Słupska planują zmiany w przestrzeni centrum miasta. Mieszkańcy alarmują, że są to zmiany złe, sprzeczne z zaleceniami urbanistów, prognozami demograficznymi i tym, co dzieje się z klimatem.
Utrzymanie w budynku funkcji centrotwórczej wpisuje się w obecne zalecenia urbanistów, aby ze względu na kryzys energetyczny wykorzystywać przestrzeń miejską świadomie, a nie rozbudowywać sieć infrastrukturalną, bo utrzymywać będzie musiała ją utrzymywać coraz mniejsza grupa mieszkańców
- to jeden z argumentów grupy mieszkańców Słupska, którzy nie zgadzają się na wyburzenie zabytkowej kamienicy w centrum miasta. Założyli profil na Facebooku, by sprawę nagłośnić. - Tu nie chodzi tylko o jeden budynek. Takich decyzji zapada w Słupsku więcej - mówi w rozmowie z naszą redakcją regionalista Tomasz Urbaniak.
W budynku swoje biuro poselskie miała posłanka Prawa i Sprawiedliwości Jolanta Szczypińska, co upamiętnia tablica na murze budynku. Po rozbiórce ta tablica zostanie przeniesiona w inne miejsce.
Więcej aktualnych informacji z kraju i ze świata na stronie głównej Gazeta.pl
- Nie wiemy, czy miasto na pewno wyburzy kamienicę z 1885 r. Bo chociażby konserwator zabytków nie został poinformowany o planach miasta. Wie to z mediów, ale żaden wniosek do niego nie wpłynął - podkreśla Tomasz Urbaniak. Regionalista ze Słupska tłumaczy nam, że nie było konsultacji społecznych w sprawie przyszłości budynku, nikt nie zapytał też dyrekcji Teatru Nowego o zdanie, a pojawia się argument, że dzięki rozbiórce fasada teatru będzie lepiej widoczna.
Innym uzasadnieniem wyburzenia kamienicy, które słyszą mieszkańcy, jest brak pieniędzy na remont dachu. - To są śmieszne pieniądze, bo dach jest z papy. Ekspertyza architektoniczna wykazała, że ten budynek jest w 70 proc. w bardzo dobrym stanie. Jest w nim mnóstwo pomieszczeń, które można wynajmować i czerpać zyski, a miasto chce się go pozbyć. Mieszkańcy zaczynają się zastanawiać, czy tu nie ma drugiego dna i np. jakiś deweloper chce kupić to miejsce. To jest centrum miasta. A tłumaczenia są kuriozalne - przyznaje Urbaniak.
Kolejny scenariusz zakłada, że w miejscu wyburzonego zabytku miałby powstać teren zielony. Tuż obok jest duża przestrzeń zielona - Park Waldorffa.
Miasto mówi, że nie ma pieniędzy na remont dachu, a chce zapłacić za wyburzenie budynku. Obok jest duża kamienica i z tego, co wiemy, miasto chce sprzedać tę kamienicę. Może nabywca potrzebuje miejsca, gdzie zrobi parking. Nie wiemy, to są nasze przypuszczenia
- dodał Urbaniak.
W czasie II wojny światowej Słupsk uległ poważnym zniszczeniom. Z 365 budynków, które były w murach miejskich, zostało kilkanaście. Resztę spalili Rosjanie. - A nasze miasto sukcesywnie, każdego roku, rozbiera kilka budynków. Niebawem nie będzie ich już w ogóle - przestrzega nasz rozmówca.
Zatem skąd wiadomo, że kamienica będzie rozebrana? - To było robione po cichu. Poinformowali nas dwaj radni o tym, że została przygotowana ekspertyza. To jest dziwne - przyznaje Urbaniak.
- My o tych planach wiemy od jakiegoś czasu, bo mieliśmy tam swój magazyn kostiumów, który musieliśmy opuścić. Miasto nas o tym informowało. Ale burzenie kamienicy z pewnością nie jest inicjatywą Nowego Teatru. Ten pomysł nie wyszedł z naszej strony - podkreślił w rozmowie z Gazeta.pl Dominik Nowak, dyrektor Nowego Teatru im. Witkacego w Słupsku.
Dyrektor przyznaje, że pojawiła się sugestia, że wyburzenie kamienicy przy ul. Lutosławskiego 33 ma związek z teatrem. - Dlatego chcę pokreślić, że ta inicjatywa nie pochodzi z Nowego Teatru. Jesteśmy instytucją, która kładzie ogromny nacisk na pielęgnowanie tradycji i spuścizny naszego miasta. Od lat robimy projekty, które to potwierdzają. Parę tygodni temu kończyliśmy projekt "Mały Paryż", w ramach którego pokazywaliśmy filmy ukazujące przedwojenny Słupsk. Teraz robimy spektakl inspirowany tragedią na jeziorze Gardno. Spuścizna i historia regionu jest nam niezwykle bliska - zapewnił Dominik Nowak.
Przedstawicielka słupskiego urzędu miasta zastrzegła na początku rozmowy, że nie ma ostatecznej decyzji co do wyburzenia. -To są nasze zamierzenia, skłaniamy się ku takiemu rozwiązaniu, bo uważamy je za najsłuszniejsze, ale nie oznacza to, że już za kilka dni wejdzie tam ciężki sprzęt - zapewnia rzeczniczka prasowa Urzędu Miasta w Słupsku Monika Rapacewicz.
- Rozmawiałam z prezeską PGM [Przedsiębiorstwo Gospodarki Mieszkaniowej - przyp. red.], która udziela mi informacji nt. stanu budynków, i podkreśliła, że kamienicę przy Lutosławskiego 33 trzeba dosyć poważnie odremontować, jeśli miałaby być użytkowana. Wiem, że pojawiają się ekspertyzy i głosy, że budynek jest w dobrym stanie, takim, którym nadaje się do użycia. Ale wiemy też dobrze, że np. samochody też przechodzą przeglądy techniczne, a na drodze może być różnie. PGM oszacował koszt remontu i kwota wyszła pokaźna - dach i fasady, które przede wszystkim wymagają remontu, do tego elewacja - to jest ok. 600 tys. zł - dodaje rzeczniczka w rozmowie z Gazeta.pl.
Kamienica przy ul. Lutosławskiego 33 należy do miasta. Wcześniej były w niej lokale użytkowe. - Trudno oddać te lokale najemcom w obecnym stanie. Remont to kolejne 200-300 tys. zł. Także na całościowy remont musielibyśmy wydać prawie milion zł. To jest bardzo dużo. Trwały też rozmowy na temat całego kwartału przestrzeni. Inne zagospodarowanie działki będzie się wpisywać w funkcję i potrzeby miasta. Samo wyburzenie szacowano na 170 tys. zł. Ekonomicznie na pewno to się opłaca, ale nie tylko o to chodzi - oceniła Monika Rapacewicz.
Rzeczniczka zastrzegła, że kamienica nie jest pod opieką konserwatora zabytków.
To sprawdziłam. Pojawiły się takie plotki i pytania, co na to konserwator. To absolutnie nie jest pod opieką konserwatora
- zapewniła. Nasza rozmówczyni tłumaczy, że nie zapadła jeszcze decyzja ws. ewentualnego zagospodarowania przestrzeni przy ul. Lutosławskiego. - To sprawa otwarta, czy tam ma powstać park, czy miejsca parkingowe, czy może jeszcze coś innego. Wiem, że kierownictwo rozważało kilka możliwości, również teren zielony. Obok jest Park Waldorffa, ładny, zrewitalizowany. I pomyślano, że dobrze byłoby zakończyć ten ciąg cały takim skwerkiem, który domykałby tę okolicę. Dodatkowo odsłoniłaby się fasada Nowego Teatru, ale to też nie jest naszym głównym celem - wyjaśnia nam rzeczniczka słupskiego magistratu.
Grupa mieszkańców Słupska, która założyła wspomniany profil na Facebooku, w jednym ze wpisów zamieściła dokumenty, który potwierdzają, że budynek przy ul. Lutosławskiego 33 jest wpisany do Gminnej Ewidencji Zabytków.
Pomóż Ukrainie, przyłącz się do zbiórki. Pieniądze wpłacisz na stronie pcpm.org.pl/ukraina >>>