Karpacz. Taksówkarze protestują przeciw komunikacji miejskiej. "Zabiera nam klientów"

Taksówkarze z Karpacza chcą zlikwidowania przystanków komunikacji miejskiej i likwidacji komunikacji zbiorowej, którą zarządza Tadeusz Kalupa. Kierowcy interweniowali w urzędzie i żalą się, że "są w biedzie", a zbiorkom odbiera im klientów.

Jeszcze do niedawna w Karpaczu nie było komunikacji zbiorowej, ale pojawiła się - zarządzana prywatnie przez przedsiębiorcę Tadeusza Kalupę. W lipcu ktoś wyraźnie niezadowolony z tej inicjatywy podpalił dwa jego autobusy.

- Monitoring zarejestrował mężczyznę, który podchodzi na parking od ulicy Nad Łomnicą i podpala pojazdy, a przy okazji sam siebie - opowiedział Kalupa w rozmowie z portalem lwówecki.info. Dodał, że jeden ze sprawców uciekał przed nim w palącym się ubraniu. Jako potencjalnych winnych przedsiębiorca wskazał lokalnych taksówkarzy. - Twierdzą oni, że jestem ich konkurencją. Twierdzą, że nie mam prawa bytu, no i zrobili zlecenie na mnie, żeby mnie spalić - mówił. Poniesione straty wycenił na 700 tys. zł. Sprawę bada policja.

Przeczytaj więcej podobnych informacji na stronie głównej Gazeta.pl >>>

Zobacz wideo To samochód ojca 5-letniego Dawida? Taksówkarze pokazali nagranie

Karpacz. Taksówkarze protestują przeciwko komunikacji miejskiej

Karpackim taksówkarzom tego typu "zbiorkom" rzeczywiście się nie podoba i domagają się jego zdelegalizowania. Kilka dni temu petycję w tej sprawie zanieśli do urzędu miasta i do Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów.

Kierowcy taksówek skarżą się, że przez autobusy Tadeusza Kalupy tracą klientów. Mówią, że działa "nielegalnie". - Jesteśmy w biedzie. W urzędzie miasta nikt nic nie wie na temat przystanków, zezwoleń. A pan sobie wykonuje działalność - twierdzi jeden z nich w rozmowie z Radiem Wrocław. - Komunikacja zabiera nam klientów - skarży się inny.

Kolejny dopowiada, że przedsiębiorca podbiera pasażerów innym przewoźnikom, którzy - jego zdaniem - w przeciwieństwie do Kalupy mają działać zgodnie z prawem. Pokrzywdzeni mają być także Czesi. - Jeździ po przystankach czeskich, dlatego Czesi są bardzo wkurzeni i być może dlatego był ten problem, który zaistniał - stwierdza i wskazuje, że za podpalenia mogą odpowiadać właśnie czescy przewoźnicy.

Pytani, dlaczego przejazdy u nich są tak drogie, odpowiadają, że to przez wysokie ceny paliw. Dodają, że Karpacz leży w górach, a w takich warunkach samochód pali do 12-15 litrów.

W liczącym 5 tys. mieszkańców Karpaczu zarejestrowanych jest ponad 100 taksówek.

Radio Wrocław podaje, że "przewoźnik, który zorganizował komunikację miejską w Karpaczu, był kontrolowany przez różne instytucje, które jednak nie stwierdziły nieprawidłowości". Pan Tadeusz zapewnia, że nie ulegnie presji taksówkarzy. Podkreślił, że komunikacja miejska jest potrzebna w Karpaczu, czego dowodem są jego pełne klientów autobusy. 

Więcej o: