Ordo Iuris postanowiło walczyć m.in. aborcją farmakologiczną i reklamą środków wczesnoporonnych. Dlatego też stworzyło specjalny poradnik dla prokuratorów. - Mamy do czynienia z ogromnym problemem, polegającym na działaniu organizacji proaborcyjnych, w celu normalizacji przestępstwa, jakie stanowi pomocnictwo w aborcji. To wszystko dzieje się, niestety, za cichym przyzwoleniem organów ścigania, które, w większości przypadków, pozostają, po prostu, bierne - twierdzi adw. Magdalena Majkowska z zarządu Ordo Iuris.
Fundamentalistyczna organizacja podkreśla, że w polskim prawie aborcja jest działaniem bezprawnym (poza dwoma wyjątkami), a "mimo to, organizacje proaborcyjne promują możliwość samodzielnego wykonywania przez kobiety aborcji 'na życzenie'", powołując się na wytyczne Światowej Organizacji Zdrowia, "które nie stanowią jednak obowiązującego w naszym kraju źródła prawa i w tym zakresie są z nim sprzeczne". Ordo Iuris zaznacza też, że środki wykorzystywane do przeprowadzania aborcji farmakologicznej, które zawierają Mifepriston i Misoprostol, nie zostały w Polsce dopuszczone do obrotu w tym celu.
Więcej wiadomości na stronie głównej Gazeta.pl
Jak pisze organizacja, niezgodna z prawem jest zarówno samodzielnie wykonana przez kobietę aborcja farmakologiczna, jak i dystrybucja preparatów do tego służących. "Mimo to, środki te rozprowadzane są przez szereg podmiotów. Takie działania noszą znamiona przestępstwa z art. 152 Kodeksu karnego. Nielegalne jest także reklamowanie pigułek poronnych, praktykowane również przez organizacje proaborcyjne. Narusza to w szczególności art. 129 Ustawy prawo farmaceutyczne. Przepis ten zabrania m.in. reklamowania produktów leczniczych przez osoby nieuprawnione czy produktów niedopuszczonych do obrotu na terenie Polski" - podkreśla Ordo Iuris, dodając, że taka działalność narusza prawo i "powinna spotkać się z adekwatną reakcją organów ścigania".
- Nielegalny obrót środkami poronnymi, wiąże się z bardzo ważnym problemem, który nie spotkał się dotychczas z należytą reakcją organów ścigania. Mowa o reklamie tych środków, jako produktów leczniczych. Z tymi sytuacjami mamy do czynienia głównie w Internecie. Istnieje szereg stron, które te środki promują i robią to w sposób niezgodny z prawem - twierdzi r.pr. Katarzyna Gęsiak, dyrektorka Centrum Prawa Medycznego i Bioetyki Ordo Iuris.
Instytut przywołuje sprawę, która toczy się przeciwko Justynie Wydrzyńskiej. To działaczka Aborcyjnego Dream Teamu, która odpowiada przed sądem za pomocnictwo aborcyjne, w tym m.in. wprowadzenie do obrotu leku bez odpowiedniego zezwolenia. Sprawa sięga 2020 roku, kiedy Ania, kobieta w 12 tygodniu ciąży, zgłosiła się na infolinię Aborcji Bez Granic. Jej mąż - jak mówiła - stosował wobec niej przemoc, kontrolował ją i czytał korespondencję. Mężczyzna uniemożliwił jej wyjazd do zagranicznej kliniki aborcyjnej, grożąc zgłoszeniem porwania ich wspólnego dziecka. Świadoma ewentualnych konsekwencji Wydrzyńska postanowiła pomóc Ani i oddała jej swoje tabletki.
- Nie żałuję. Jestem dumna z tego, że byłam silna i tą siłą mogłam wesprzeć Anię. Dałam jej tabletki, moją intencją nie było to, by przerwała ciążę, tylko to, by trzymając tabletki w ręku, mogła sama zadecydować o swoim życiu. To nie ja powinnam stać na miejscu oskarżonego, tylko nasi byli kontrolujący mężowie. Jak można zmuszać kogoś do urodzenia dziecka? -mówiła działaczka.
Przypomnijmy, Wydrzyńska, jako jedna z pierwszych, działała, udzielając informacji i wsparcia każdej osobie w niechcianej ciąży. Robi to od 16 lat. Jej działalność wpisuje się w rekomendacje WHO - Światowa Organizacja Zdrowia zaleca aborcję farmakologiczną, przeprowadzaną w domu, z pomocą osób bez wykształcenia medycznego, jednak z doświadczeniem w tym temacie, jako bezpieczną metodę przerywania ciąży.
Teraz za pomoc Ani Justynie Wydrzyńskiej grożą trzy lata więzienia.
***