W ubiegłą sobotę odbył się ślub Norberta Kaczmarczyka. Na weselu wiceministra rolnictwa i rozwoju wsi znaleźli się politycy partii rządzącej - m.in. Zbigniew Ziobro, Beata Kempa czy Rafał Bochenek. Łącznie na imprezie było aż 500 gości, którym przygrywał zespół Bayer Full. Kaczmarczyk w prezencie ślubnym otrzymał od swojego brata traktor marki John Deere wart 1,5 mln zł. Przy okazji wziął też udział w spocie promującym producenta ciągników.
Wydarzenie wywołało sporo emocji i jest szeroko komentowane. Głos w sprawie zabrał też sam wiceminister Kaczmarczyk, który twierdził, że przekazanie ciągnika miało charakter symboliczny i sprzęt pozostanie własnością jego brata. Nie omieszkał też uderzyć w Donalda Tuska i nazwał komentarze dotyczące jego wesela "brutalną napaścią polityczną".
O ekskluzywnym prezencie, który wiceminister dostał od swojego brata, rozpisują się media. Nie brak też komentarzy polityków w mediach społecznościowych. Głos zabrał między innymi Donald Tusk.
"Maybachy się bezdomnemu skończyły, to ciągniki rozdaje. Nie ma co drążyć" - ironizował na Twitterze. Tym samym nawiązał do głośnej sprawy związanej z ojcem Tadeuszem Rydzykiem.
Więcej informacji z kraju i ze świata znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.
W 2018 roku drugie życie zyskało słynne nagranie z ojcem Tadeuszem Rydzykiem z 2016 roku. Duchowny w TV Trwam opowiadał wówczas o tym, jak wszedł w posiadanie dwóch maybachów. - Ten samochód dostaliśmy, nie wiecie o tym, od bezdomnego - mówił. - Tak, dwa samochody dostaliśmy. Przyjechał bezdomny i dał nam dwa samochody. Pan Stanisław z Warszawy, niestety zmarł - kontynuował duchowny i dodał, że chodzi o dwa "volkswageniki".
Wspomniany pan Stanisław pieniądze na samochód miał wygrać w totolotka. Historia wydała się wielu osobom - co najmniej - podejrzana, dlatego uznano, że duchowny wymyślił ją, by nie płacić podatków. Następnie poseł Adam Szłapka zgłosił sprawę służbom. Po przeprowadzonym śledztwie udało się ustalić, że w 2003 r. pan Stanisław rzeczywiście miał obdarować duchownych z zakonu redemptorystów dwoma samochodami. Jako że zostały one zapisane na zakon (podmiot uprzywilejowany w kwestii darowizn), a nie na fundację, nie trzeba było płacić od niego podatku.