W środę papież Franciszek mówił o wielkim okrucieństwie wojny w Ukrainie. Rozpaczał nad niewinnymi, którzy zginęli podczas trwającej wojny. Odniósł się również do śmierci Darii Duginy, córki rosyjskiego ideologa Aleksandra Dugina. Kobieta zginęła w nocy z sobotę na niedzielę podczas zamachu na auto, którym miał pierwotnie jechać jej ojciec.
- Myślę o tej biednej dziewczynie, wysadzonej w powietrze z powodu bomby pod siedzeniem samochodu w Moskwie - powiedział. - Niewinni płacą za wojnę, niewinni - stwierdził.
Słowa Franciszka wywołały oburzenie. "Dzisiejsza mowa papieża była rozczarowująca i sprawiła, że pomyślałem o wielu rzeczach: nie można mówić w tych samych kategoriach o agresorze i ofierze, o gwałcącym i gwałconym. Jak to możliwe, by wspomnieć o jednym z ideologów rosyjskiego imperializmu jako niewinnej ofierze?" - pytał ambasador Ukrainy przy Stolicy Apostolskiej Andrij Jurasz.
Więcej informacji z kraju i ze świata na stronie głównej Gazeta.pl
Wypowiedź papieża komentował m.in. Donald Tusk. "Święty Franciszek jest pewnie załamany, że papież przyjął jego imię" - napisał lider PO.
Do słów papieża Franciszka odniósł się również publicysta Tomasz Terlikowski. Dziennikarz stwierdził, że podczas wojny wiele ukraińskich dziewcząt zginęło oraz wiele zostało w okrutny sposób zgwałconych. Jednak nad żadną tak wprost Franciszek nie rozpaczał jak nad śmiercią Duginy. "One miały życie, rodziny, plany" - napisał Terlikowski.
"Za jej śmierć, tak jak za śmierć ukraińskich kobiet i dzieci (których śmierć była dla Duginy akceptowalną, a nawet niezbędną ceną za budowę imper. rosyjskiego świata) odpowiadają zaś nie handlarze bronią, ale ten, z którym Franciszek chce się spotykać, i którego nie wymienia" - skomentował Terlikowski i dodał: "O obiecanej pielgrzymce do Kijowa też nagle zrobiło się cicho za to mówi się o spotkaniu z Cyrylem w Kazachstanie. Ukraińcy i Ukraina mniej dla niego znaczą, niż Rosja i Rosjanie. Imperium ważniejsze niż naród walczący o wolność. Zła to polityka i niezgodna z Ewangelią".