Polska dziennikarka i reporterka Irena Morawska nie żyje. O śmierci byłej koleżanki z redakcji poinformował we wtorek 23 sierpnia mediach społecznościowych Mariusz Szczygieł.
W 1990 roku Irena Morawska została dziennikarką "Gazety Wyborczej", gdzie do 1999 roku publikowała reportaże, głównie o tematyce społecznej.
"Pracowaliśmy w pierwszym składzie działu reportażu 'Gazety Wyborczej' (Ostałowska, Tochman, Hugo-Bader, Górecki, Górny…). Przywoziła 'z terenu' (tak lubiła mówić) historie o upadku fabryki czy kataklizmie we wsi, a my czekaliśmy na nie jak na jakieś zagraniczne słodycze. Pisała tak, że pobudzała nasze zmysły. 'Ostatnio Henryka Dziczek poczuła się jak zbędny kredens' - takim zdaniem zaczynał się jeden z jej tekstów. Przez jakiś czas było w naszym dziale zdaniem kultowym" - pisze Szczygieł w swoim wpisie.
Więcej aktualnych wiadomości z kraju znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
W roku 2000 wraz z mężem zaczęła zajmować realizacją filmów i seriali dokumentalnych. "W 1999 roku odeszła z gazety i razem z mężem Jurkiem Morawskim tworzyła seriale dokumentalne dla telewizji - 'Serce z węgla', czy 'Ballada o lekkim zabarwieniu erotycznym'. Autentyczność tych dokumentów brała się na pewno z tego, że Irena nawiązywała rewelacyjny kontakt ze swoimi bohaterami" - wspomina Szczygieł.
"Pisząc to, piję na cześć dzisiaj zmarłej Ireny białe wino. Byłaby zachwycona, że akurat jedyne, które mam w lodówce to białe morawskie" - zakończył pisarz.
Irena Morawska wraz z mężem była laureatką licznych wyróżnień, w tym nagrody "Rzeczpospolitej" im. Dariusza Fikusa w kategorii "Twórca w Mediach" za serial "Serce z węgla", nagrody głównej "Złoty Nurt - Wydarzenie Nurtu" na Festiwalu Form Dokumentalnych "Nurt" w Kielcach za film "Czekając na sobotę" czy dyplomu honorowego Festiwalu Mediów "Człowiek w zagrożeniu" za film "Czekając na sobotę".