Woda w potoku ma kolor pomarańczowy, a w niektórych miejscach zielony. Kora drzew jest niebieska - to nie opis z "Alicji w Krainie Czarów", a relacja z Jaworzna (woj. śląskie) dziennikarza Interii Dawida Serafina. Spacerując po lesie, można wyczuć zapach, który mieszkańcy porównują do "zgniłych jajek". Wraz z nim w ustach nasila się metaliczny posmak, drażniący gardło.
Więcej informacji ze świata i kraju znajdziesz na stronie głównej portalu Gazeta.pl.
"Kolorowy" krajobraz jest skutkiem zakopanych pod ziemią blisko 200 tys. ton toksycznych odpadów, pochodzących z nieistniejących już Państwowych Zakładów Chemicznych "Organika-Azot". Jednak skażenia terenu może być znacznie większa niż "zabarwiony" krajobraz. Od 2003 roku, czyli od ich odkrycia, przebadano jedynie pół kilometra kwadratowego terenu.
- Przez dziesięciolecia (od 1921 r.) na terenie Jaworzna produkowano środki ochrony roślin, w tym DDT i lindan, a odpady lokowano bez żadnych zabezpieczeń w wyrobiskach po eksploatacji piasku w dolinie potoku Wąwolnica - powiedział w rozmowie z Interią Filip Szatanik, rzecznik urzędu miasta Jaworzno.
Groźne toksyny w zakopanych odpadach: DDT, HCH, dieldryna i endryna.
Już w 1990 roku firma z Jaworzna została wpisana na listę zakładów najbardziej niebezpiecznych dla środowiska. - W przypadku intensywnego, nagłego uwolnienia toksyn, może dojść do skażenia zbiornika wody pitnej dla części aglomeracji śląskiej, przedostania się chemikaliów poprzez Przemszę do Wisły i zatrucia Bałtyku - mówi lokalnemu portalowi Szatanik.
- Wszyscy mają świadomość problemu, jednak bez zmian w prawie żadna z instytucji niewiele może zrobić. Po wielu latach prób zainteresowania organów państwa tym niezwykle trudnym i drogim do rozwiązania problemem wreszcie pojawiło się światełko w tunelu - dodaje. Zdaniem rzecznika miasta nadzieją jest specustawa o wielkoobszarowych terenach zdegradowanych.
Specustawa, o której mówił Filip Szatanik, w założeniu ma regulować aspekty prawne, pozwalające na rozwiązanie problemu bomb ekologicznych w Polsce. Jest jednak haczyk. Obecny projekt kosztami likwidacji składowisk toksycznych odpadów obciąża miasta.
- Samodzielnie nie udźwigniemy kosztów szacowanych kwot, jakie trzeba wydać na rozwiązanie problemu. Sięgają one kilkuset milionów złotych - podkreśla Filip Szatanik.
- Bez finansowania przez państwo nie poradzimy sobie. Poza tym szkody środowiskowe powstały w poprzednim ustroju, spowodowały je zakłady państwowe. Rozwiązanie problemu powinno zatem zostać sfinansowane przez Skarb Państwa, a nie przez mieszkańców Jaworzna - dodaje.
Pomóż Ukrainie, przyłącz się do zbiórki. Pieniądze wpłacisz na stronie pcpm.org.pl/ukraina.