W sobotę 30 lipca oławskie koło Polskiego Związku Wędkarskiego poinformowało, że we wtorek 26 lipca wieczorem odnotowano pierwsze przypadki śniętych ryb w Lipkach na granicy woj. opolskiego i dolnośląskiego. Zgłoszenie w tej sprawie inspektorzy Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska otrzymali dwa dni później, czyli w czwartek 28 lipca.
Jak dowiedzieliśmy się wiele dni później (bo dopiero 17 sierpnia) podczas wspólnego posiedzenia trzech sejmowych komisji, pierwsze próbki Główny Inspektora Ochrony Środowiska pobrał 28 lipca. Pobory prób po otrzymaniu sygnałów na rzece Odrze rozpoczęliśmy 28 lipca - powiedziała Magdalena Gosk, zastępczyni szefa GIOŚ. Ministerstwo Infrastruktury podawało zaś w swoim "kalendarium" działań, że pierwsze sygnały o śniętych rybach dotarły 26-28 lipca.
Gdzie i kiedy odnotowano jeszcze martwe ryby?
Wędkarze zgłaszali, że śnięte ryby są również w Bytomiu Odrzańskim Nowej Soli, Zielonej Górze (woj. lubuskie), a nawet we Wrocławiu (woj. dolnośląskie). W sobotę 13 sierpnia strażacy i terytorialsi z Dolnego Śląska wyłowili 350 kg martwych ryb z zalewu Bajkał w Kamieńcu Wrocławskim.
We wtorek 16 sierpnia ichtiolog prof. Adam Tański w rozmowie z Polsat News przekazał z kolei, że fala śniętych ryb dotarła do Szczecina. Badacze zauważyli je w poniedziałek 15 sierpnia wieczorem podczas patrolowania Odry.
Więcej wiadomości na stronie głównej Gazeta.pl
Z Odry wyłowiono już ponad 100 ton martwych ryb. Nadal jednak nie wiadomo, co było przyczyną tej katastrofy.
W piątek 12 sierpnia pojawiła się informacja, jakoby strona niemiecka wykryła w rzece rtęć. Główny Inspektorat Ochrony Środowiska zaprzeczył jednak tym doniesieniom. Przeprowadzone przez nich badania wody z Odry w dotkniętych skażeniem regionach nie wykazały obecności tego pierwiastka.
Ministerka klimatu przekazała, że analizowane są trzy warianty: do wody przedostała się substancja toksyczna - choć Anna Moskwa poinformowała, że żadna z próbek takiej nie wykazała, wystąpiły niekorzystne warunki naturalne, a także do rzeki odprowadzana była duża ilość wód przemysłowych powodujących znaczne zasolenie Odry.
Jednak są również inne hipotezy. Niemieccy naukowcy sugerują, że do masowej śmierci ryb i innych organizmów w Odrze mogły doprowadzić trujące algi.
Z kolei w rzece Ner za śmierć ryb miała odpowiadać tzw. przyducha, czyli wyczerpanie w zbiorniku wodnym tlenu rozpuszczonego w wodzie. To właśnie powoduje duszenie się i śmierć m.in. ryb.
W czwartek 11 sierpnia do kwestii katastrofy ekologicznej odniósł się Mateusz Morawiecki. "Sprawa zanieczyszczenia Odry jest niezwykle skandaliczna. (...) Polskie rzeki to nasz narodowy skarb i przyszłość, dlatego wszystkie państwowe służby działają w tej sprawie z najwyższą intensywnością. Truciciele nie pozostaną bezkarni!" - napisał w mediach społecznościowych.
Dwa dni później, 13 sierpnia, premier przyznał, że "doszło do opieszałości niektórych służb, do zbyt wolnej reakcji, do zbyt wolnych działań". - Z opieszałości wyciągnąłem konsekwencje kadrowe i jeżeli dojdę do wniosku, że doszło do poważnego naruszenia obowiązków, to będą wyciągane kolejne konsekwencje - powiedział podczas konferencji prasowej. Jakie to konsekwencje kadrowe? W piątek 12 sierpnia Mateusz Morawiecki podjął decyzję o natychmiastowej dymisji szefa Wód Polskich Przemysława Dacy oraz szefa GIOŚ Michała Mistrzaka.
13 sierpnia ogłoszono również, że komendant główny policji Jarosław Szymczyk wyznaczył nagrodę w wysokości miliona złotych za wskazanie osoby odpowiedzialnej za zanieczyszczenie Odry lub posiadającej istotne informacje mogące doprowadzić do ustalenia sprawców.
Jak poinformowała "Rzeczpospolita", jednostki Wód Polskich i inspektoratów ochrony środowiska prowadzą obecnie kontrole przedsiębiorstw oraz gospodarstw domowych. Gazeta podała także, iż pracownicy Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska zebrali wszystkie materiały, które dotyczą firm działających przy Odrze. Trafiły one już do Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu. - Trwa ich analiza, w tym badanie pozwoleń wodno-prawnych, a więc na zrzut odpadów - przekazało "Rz" źródło.