Warszawa. 4-latek zginął ciągnięty przez tramwaj. Śledczy chcą sprawdzić telefon motorniczego

Trwa wyjaśnianie okoliczności wypadku, w którym zginął czteroletni chłopiec. Tramwaj ciągnął dziecko kilka metrów po torowisku na warszawskiej Pradze-Północ. Śledczy chcą sprawdzić, czy motorniczy w trakcie wypadku rozmawiał przez telefon.

W tramwaju, którego drzwi zatrzasnęły się na stopie czterolatka i doprowadziły do śmierć dziecka, nie było monitoringu. Zabezpieczono jedynie kamery zewnętrzne. Rzeczniczka Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga prok. Katarzyna Skrzeczkowska przekazała w środę, że sprawdzony zostanie także billing telefoniczny motorniczego.

Więcej podobnych informacji znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.

Zobacz wideo Nieprzytomny mężczyzna leżał na torowisku tramwajowym. Uratował go policjant po służbie

Warszawa. Czterolatek zginął ciągnięty przez tramwaj. Śledczy chcą sprawdzić billing motorniczego

Ze wstępnych ustaleń wynika, że tramwaj jest starego typu, jednak był sprawny technicznie i miał również ważny przegląd. Sprawne były też systemy, które miały zapobiegać przytrzaśnięciu pasażera oraz jazdy z otwartymi drzwiami. Zadziałał również hamulec bezpieczeństwa.

- Z analizy zapisu urządzeń rejestrujących tramwaju wynika, że (motorniczy - red.) zahamował po użyciu hamulca bezpieczeństwa na dystansie 28 m w ok. cztery sekundy - przekazał rzecznik Tramwajów Warszawskich Maciej Dutkiewicz. Informacje przekazano na Twitterze.

Teraz śledczy chcą sprawdzić, czy motorniczy rozmawiał przez telefon w trakcie jazdy. Mężczyzna ma 14 lat doświadczenia zawodowego. Do tej pory nie został przesłuchany ze względu na zły stan psychiczny. W trakcie zdarzenia był trzeźwy.

Wypadek przy ul. JagiellońskiejWarszawa. 4-latek był ciągnięty przez tramwaj, nie żyje. Nowe informacje

Warszawa. Tramwaj ciągnął 4-latka po torowisku

Do śmierci 4-latka doszło w piątek 12 sierpnia na torowisku tramwajowym przy ulicy Jagiellońskiej w dzielnicy Praga-Północ około godz. 11:40. Tramwaj linii nr 18 jechał w kierunku pętli na Żeraniu. Najprawdopodobniej chłopiec nie zdążył wysiąść z tramwaju, a drzwi pojazdu przytrzasnęły mu nogę - wtedy motorniczy ruszył. - Czteroletni chłopczyk podróżował z babcią. Gdy wysiadał, prawdopodobnie został przytrzaśnięty przez drzwi. To, co stało się później, spowodowało jego śmierć - przekazała kom. Paulina Onyszko z policji na Białołęce, cytowana przez Onet.

Policja - zdjęcie ilustracyjneWarszawa. Makabryczne odkrycie - odcięte ludzkie nogi na śmietniku

Więcej o: