Pod koniec zeszłego tygodnia z rzeki Ner wyłowiono około 250 kilogramów nieżywych ryb. Do sytuacji tej doszło w czasie, gdy informowano o skażeniu Odry. Jak się okazało, w przypadku tej pierwszej rzeki to nie chemikalia, ale przyducha odpowiada za śnięcie ryb. Czym jest przyducha i kiedy powstaje?
Służby sprawdziły próbki wody z Neru. Wojewoda łódzki Tobiasz Bocheński poinformował, że w rzece nie znaleziono podwyższonych norm rtęci, metali ciężkich, pestycydów czy substancji ropopochodnych. W komunikacie czytamy, że ryby umarły najprawdopodobniej z powodu przyduchy - zbyt małej ilości tlenu rozpuszczonego w wodzie.
W skrajnych przypadkach przyducha prowadzi do masowego wymierania organizmów wodnych, które korzystają z tlenu. Najczęściej widoczne jest to poprzez tzw. śnięcie ryb. Niedobór tlenu powoduje, że ryby mają zmniejszoną odporność, przez co są też bardziej narażone na działanie toksycznych związków organicznych i nieorganicznych.
Przeczytaj więcej aktualnych informacji na stronie głównej Gazeta.pl.
Podczas przyduchy substancja organiczna rozkłada się w warunkach beztlenowych, co prowadzi do powstania siarkowodoru - to właśnie on prowadzi do masowego wymierania ryb. Do tego zjawiska dochodzi m.in. podczas zlodowacenia zbiornika wodnego przykrytego śniegiem oraz podczas silnych upałów - przy dużym nagrzaniu wody i braku mieszania wód. Przyducha może występować także w wyniku sztucznego nawożenia, dokarmiania czy zanieczyszczenia związkami chemicznymi. W stawach czy oczkach wodnych przyducha może pojawiać się, gdy liczba ryb i roślin w zbiorniku jest zbyt duża.
Początki przyduchy można określić obserwując zachowanie ryb, które wykonują gwałtowne ruchy, podpływają pod powierzchnię wody i próbują łapać powietrze (tzw. dzióbkowanie). Skóra i skrzela ryb bledną, a nawet pojawia się na nich "mleczny śluz". Z czasem ryby słabną, aż następuje ich śnięcie.
Prof. Andrzej Kraszewski z Politechniki Warszawskiej i były minister środowiska w rozmowie z Polsatem News zaprzeczył, by powodem śmierci ryb w Odrze była przyducha. Uważa też, że władze zareagowały za późno na sytuację w rzece. - Po dwóch dniach plama zanieczyszczeń na Odrze przepłynęła 50 kilometrów, a po czterech - 100 kilometrów. Badania rozpoczęły się za późno i mierzono nie to, co trzeba - powiedział minister środowiska w latach 2010-2011.
- Powodem śmierci ryb nie jest przyducha, czyli brak tlenu w wodzie. Ponadto, co potwierdzają wszyscy, stwierdzono (w Odrze - red.) wysokie pH 9,3. Woda była bardzo zasadowa. Ryby najprawdopodobniej nie snęły z przyczyn naturalnych, do czego zmierza narracja rządu. Wydaje się, że gdzieś powyżej wsi Lipki zrzucono dużą ilość zanieczyszczeń organicznych - dodał.