- Odczuwam drożyznę, przecież nie jestem z innej gliny. Mam ok. 12-13 tys. zł emerytury, ale co to jest na apetyt byłego prezydenta? - powiedział w rozmowie z "Super Expressem" Lech Wałęsa.
Przeczytaj więcej informacji z kraju i ze świata na stronie głównej Gazeta.pl
- Ostrzegałem przed PiS-em i przed Kaczyńskim - mówił Lech Wałęsa, narzekając na drożyznę. Stwierdził, że rosnące ceny powodują, że jego emerytura przestaje mu wystarczać.
- Demagodzy, populiści zrzucają całą winę za drożyznę na Putina, na wojnę, ale to nie jest tak. Na Putina wszystko zrzucają, ale ludzie nie mogą się na to nabierać. Oczywiście Putin też jest winny inflacji, ale nie tylko! - dodał.
Podobnie jak wielu Polaków, Wałęsa postanowił poszukać lepszych zarobków za granicą. Sumy, które zarabia, prowadząc wykłady, robią wrażenie, ale byłemu prezydentowi do zadowolenia daleko.
- Próbuję zarabiać za granicą i to trochę mi wyrównuje… Teraz fotowoltaikę zakładam w domu, na wstępie trzeba wydać 150 tys. zł, więc potrzebne mi pieniądze - wyjaśnił Wałęsa.
Mimo narzekania na inflację i niewystarczające na jego "prezydencki apetyt" dochody, Wałęsa wkrótce odwiedzi Meksyk, Stany Zjednoczone i Francję. Za prowadzenie wykładów w samych USA laureat nagrody Nobla ma otrzymać 200 tys. zł - podał portal money.pl.
Dane GUS opublikowane w czerwcu wskazują, że inflacja w Polsce wynosi 15,6 proc.
****************************
Pomóż Ukrainie, przyłącz się do zbiórki. Pieniądze wpłacisz na stronie pcpm.org.pl/ukraina.