W sobotę ministerka klimatu i środowiska przekazała, że w Odrze nie stwierdzono obecności rtęci. "Analizy po obu stronach granicy wykazują wysokie zasolenie" - dodała.
Później polityczka poinformowała, że "Państwowy Instytut Weterynaryjny zakończył badania ryb na obecność metali ciężkich", a także "Wykluczył metale ciężkie jako powód śnięcia ryb". Wciąż trwają analizy.
Więcej wiadomości na stronie głównej Gazeta.pl
O skażeniu Odry z Polską Agencją Prasową rozmawiał prof. dr hab. Piotr Skubała z Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach. Ekspert zaznaczył, że zakłady przemysłowe od lat uwalniają do rzek ogromną ilość substancji, m.in. soli obecnych w wodach kopalnianych. - Niestety, nie jest to proces do końca monitorowany. Kontrole odpowiednich służb są rzadko prowadzone, ponieważ ceny analiz są bardzo wysokie. W związku z tym, laboratoria nie robią tego regularnie, ale od przypadku do przypadku - powiedział prof. Skubała.
- Wysoki poziom soli ma katastrofalny wpływ na organizmy żywe, zaburzając ich funkcjonowanie - dodał i podkreślił, że w przypadku skażenia Odry doprowadziła nie jedna substancja, ale "zrzut dużej ilości jakichś substancji".
Prof. Skubała w rozmowie z PAP przyznał też, że obecna katastrofa ekologiczna będzie miała wpływ na florę i faunę związane z rzeką. - Niestety wskutek obecnej katastrofy ekologicznej zarówno Odrę, jak i życie wokół rzeki, straciliśmy na kilkanaście, a może nawet kilkadziesiąt lat - zauważył.