Od września uczniowie szkół ponadpodstawowych będą mieli nowy przedmiot: historię i teraźniejszość. Kontrowersyjny okazał się jednak podręcznik, autorstwa prof. Wojciecha Roszkowskiego, z którego mają się uczyć. Książkę przeanalizowała dziennikarka Gazeta.pl Wiktoria Beczek. Jak podkreśliła, autor "nie tyle uczy czy przedstawia jakieś wydarzenia, ile prezentuje swoje poglądy jako jedyne słuszne - takie właśnie ma przyjąć uczeń".
Jednym z fragmentów, który wzbudził największe oburzenie, jest ten dotyczący in vitro. Prof. Roszkowski pisze w nim o "laboratorium" czy "hodowli". "Skłania to do postawienia zasadniczego pytania: kto będzie kochał wyprodukowane w ten sposób dzieci? Państwo, które bierze pod swoje skrzydła tego rodzaju 'produkcję'?" Miłość rodzicielska była i pozostanie podstawą tożsamości każdego człowieka, a jej brak jest przyczyną wszystkich prawie wynaturzeń natury ludzkie" - stwierdził w podręczniku do HiT-u historyk.
Więcej absurdalnych fragmentów książki można przeczytać w poniższym tekście:
Jeden z obywateli postanowił pozwać ministra edukacji i nauki Przemysława Czarna oraz autora podręcznika za "stygmatyzowanie dzieci z in vitro". "Przez wiele lat razem z żoną starliśmy się naturalnie o dziecko, ale dopiero metoda in vitro pozwoliła nam mieć najjaśniejszą iskierkę w naszym życiu, moją ukochaną Córeczkę. Ten, komu poczęcie dziecka nie sprawiło problemu (lub było to niespodzianką), nigdy nie zrozumie tych dziesiątków tysięcy ludzi, którzy całymi latami się o dziecko bezskutecznie starają" - napisał Kamil Mieszczankowski, organizator zbiórki, z której pieniądze mają zostać przeznaczone na pozew.
"Według autora [podręcznika do HiT-u - red.] postęp medyczny przyczynił się do rozwoju metody in vitro, która jest de facto hodowlą ludzi, których nikt później nie będzie kochał, a na pewno tej miłości 'to coś' nie zazna od państwa, które dopuściło do możliwość stosowania tej 'haniebnej' metody 'produkcji' dzieci. Autor zapomniał, że metoda in vitro nie jest metodą produkcji ludzi, ale metodą LECZENIA NIEPŁODNOŚCI, z którą zmaga się w Polsce ok. 1,5 miliona par, czyli 15-20 proc. par w wieku rozrodczym (i ta liczba co roku się powiększa)!" - podkreślił. "Najjaśniejszy rząd PiS i o tym też pomyślał, likwidując w 2016 r. ogólnopolski program in vitro. Wprowadził w zamian metodę leczenia niepłodności nazywaną "naprotechnologią" (połączenie kalendarzyka, diety i modłów). Oficjalne wyniki? Proszę bardzo: in vitro (2013 r. - 2016 r.) - 21.000 urodzonych dzieci, naprotechnologia (2016 r. - 2018 r.) - 70 (słownie: siedemdziesiąt) urodzonych dzieci" - dodał.
Kamil Mieszczankowski zaznaczył, że zbiera pieniądze na opłacenie kancelarii, która pozwie Ministerstwo Edukacji i Nauki oraz autora "hejterskiego i kompletnie nienadającego się do edukacji" podręcznika, czyli prof. Wojciecha Roszkowskiego. "Nie pozwolę, żeby w publicznej szkole moja Córka była wytykana palcami jako obiekt eksperymentów i dziecko niekochane przez rodziców, dlatego zrobię wszystko, żeby zanim trafi do szkoły, ten podręcznik był już odległą przeszłością i niechlubnym świadectwem czasów, w jakich przyszło nam wszystkim żyć" - zapowiedział, dodając, że pozostałe pieniądze wpłaci na uzgodnioną z darczyńcami fundację.
Zrzutkę wsparły do tej pory 763 osoby, które wpłaciły ponad 40 tys. (cel zbiórki to 30 tys.).
"W 6 godzin udało się uzbierać niezbędną kwotę. Wszystkim serdecznie dziękuję, jednocześnie zbierając szczękę z podłogi. We wtorek widzę się z adwokatem, który zgodził się podjąć sprawy żeby omówić dalsze kroki. W imieniu mojej Córki i wszystkich dzieciaków z invitro - dziękuję" - napisał w sobotę organizator zbiórki.
Więcej wiadomości na stronie głównej Gazeta.pl
Powstała również petycja przeciwko dopuszczeniu podręcznika prof. Roszkowskiego do nauczania. Zainicjowały ją m.in. Fundacja na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny FEDERA czy Stowarzyszenie na Rzecz Leczenia Niepłodności i Wspierania Adopcji Nasz Bocian. "Mając na uwadze skalę niepłodności w Polsce oraz ilość przeprowadzanych w każdym roku zabiegów zapłodnienia pozaustrojowego, można przypuszczać, że w każdej szkole, a w niektórych ze szkół w każdej klasie znajdują się dzieci, które zostały poczęte dzięki in vitro. Jak poczują się te właśnie dzieci wobec tezy, że nie przyszły na świat z miłości a w wyniku produkcji?" - czytamy w piśmie.
"Podręcznik uderza również w dzieci, które wychowują się bez rodziców biologicznych. Autor stawia tezę, że brak miłości rodzicielskiej 'jest przyczyną wszystkich prawie wynaturzeń natury ludzkiej'. Zdecydowanie sprzeciwiamy się narażaniu dzieci wychowywanych bez rodziców, w pieczy zastępczej czy placówkach opiekuńczo-wychowawczych na zderzenie z tak absurdalną, stygmatyzującą i krzywdzącą tezą" - podkreślono.