Ostatnie działania rządu w związku z katastrofą ekologiczną nad Odrą spotkało się z krytyką ze strony opozycji. Donald Tusk uznał reakcję rządu spóźnioną.
Dzisiaj nie ustalimy kto zatruł Odrę - od tego powinny być instytucje, które już dawno temu powinny to stwierdzić, zapobiec tej katastrofie, która zmierza już do samego Szczecina. 26 lipca było już wiadomo, że Odra jest zagrożona katastrofą ekologiczną - już wtedy setki kilogramów śniętych ryb płynęło Odrą
- powiedział podczas czwartkowego spotkania z mieszkańcami Jaktorowa (woj. mazowieckie) szef PO. Były premier nazwał sytuację nad Odrą "jedną z największych ekologicznych skandali ostatnich lat, nie tylko w Polsce".
Działania w sprawie sytuacja na Odrze skrytykował również na piątkowej konferencji prasowej Szymon Hołownia. Lider ugrupowania Polska 2050 powiedział, że rząd od pięciu miesięcy nie zrobił nic, żebyśmy wiedzieli o realnym zagrożeniu dla Polaków.
Więcej informacji z kraju i ze świata na stronie głównej Gazeta.pl
Na naszych oczach umiera jedna z największych polskich rzek. Na naszych oczach giną tysiące ryb, innych zwierząt, powstaje realne zagrożenie dla życia ludzi, o którym jeszcze nie wiemy, jak jest wielkie i to się dzieje nie od dziś, nie od wczoraj. Od pięciu miesięcy. Mamy informacje od wędkarzy, pierwsze z kanału gliwickiego, o tym, że masowo padają ryby. Od dwóch tygodni wiemy, że skala tego problemu jest potężna. Niemcy wiedzą to od dwóch dni, kiedy ten syf do nich dopłynął i od razu są w stanie przeprowadzić badania. Mówią, jakie to są substancje, prawdopodobnie jest tam rtęć. Nie rtęć, którą znamy z termometrów, która znajdzie się na dnie rzeki i będzie można ją wyłowić, tylko rozpuszczalny w wodzie kation rtęci, który przez następne lata, dziesiątki lat być może, będzie akumulował się w rybach, ujęciach wody i doprowadzi do tego, że całe koryto Odry stanie się martwą strefą
- mówił Szymon Hołownia.
W odpowiedzi na krytykę Ministerstwo Infrastruktury udostępniło w mediach społecznościowych grafikę przedstawiającą działania Wód Polskich i służb ochrony środowiska w sprawie pojawienia się śniętych ryb w Odrze. Widać na niej, że służby otrzymały pierwsze sygnały o problemie w dniach od 26 do 28 lipca. Następnie przeprowadzano badania wód oraz złożono wniosek do prokuratury o możliwość popełnienia przestępstwa. Ostatnim punktem działań miała być środowa konferencja prasowa.
Jak poinformowała w czwartek po południu niemiecka telewizji RBB pracownicy państwowego laboratorium stwierdzili wysoki poziom rtęci w próbkach wody pobranej z rzeki. Stężenie pierwiastka było tak wysokie, że nie można było wyświetlić wyniku testu i koniecznie jest powtórzenie badania.
Doniesienia te w rozmowie z Polsat News skomentował prezes Wód Polskich Przemysław Daca
Na chwilę obecną to są doniesienia prasowe. Nie mamy potwierdzenia dotyczącego rtęci w Odrze
- odpowiedział Daca.
Szef Wód Polskich przekazał, że więcej informacji o sytuacji w Odrze ma zostać podane na Sztabie Kryzysowym u wojewody zachodniopomorskiego w Szczecinie. Mam nadzieję, że czegoś się na ten temat dowiem
- dodał prezes.
Wojewoda lubuski Władysław Dajczak zapewniał natomiast, że "w wodach rzeki Odry na terenie województwa lubuskiego nie ma podwyższonego poziomu rtęci".
Dajczak mówił, że jedyną instytucją mogącą stwierdzić poziom rtęci w rzece na terenie województwa jest WIOŚ, który wykonał takie badania 10 i 11 sierpnia, a ich wyniki wskazują, że poziom rtęci w wodzie Odry jest poniżej dopuszczalnej normy.
Z kolei według nieoficjalnych informacji, jakie przekazała Polska Agencja Prasowa GIOŚ zwrócił się, poprzez ministerstwo, do strony niemieckiej o potwierdzenie odkrycia rtęci w próbkach wody z Odry.
PAP ustaliła, że strona polska również bada wodę z Odry pod kątem obecności w wodzie metali ciężkich, takich jak ołów, kadm czy właśnie rtęć. Próbki zostały zabezpieczone i urzędnicy czekają na wyniki badań.