Ta strona zawiera treści przeznaczone wyłącznie dla osób dorosłych
W sprawie interweniowali łowcy z grupy "Dzieciak w sieci". Na opublikowanym przez nich nagraniu Daniel W. z Lubartowa (woj. lubelskie) mówi, że nie robił nic złego. Przyznaje, że czasem pisały do niego dziewczyny, ale zapewnia przy tym, że z nieletnimi się nie kontaktował.
- Napisałeś do dziecka "nie wstydź się kochanie, pokaż p***ę szybko". Po czym dziecko odpisało, że ma rozbity aparat i nie robi fotografii. Ty napisałeś, że "masz ładnego k****a i kupisz jej nowy telefon" - słyszymy na nagraniu. - Kiedy dziecko zapytało, po co ci takie zdjęcia, napisałeś, że po to, żebyś mógł się zaspokajać - kontynuuje łowca pedofilów i wymienia upodobania seksualne Daniela W., o których ten miał opowiadać dziewczynce, zachęcając ją pieniędzmi.
Przeczytaj więcej podobnych informacji na stronie głównej Gazeta.pl >>>
W. odpowiada, że nie pamięta tego. - Może pisałem, ale nie wiedziałem, czy to jest osoba pełnoletnia, czy niepełnoletnia - dodaje po chwili. - Już w pierwszej rozmowie dziecko pisze ci, że ma 11 lat, a ty wciąż do dziecka piszesz i oferujesz seks za pieniądze - odpiera łowca.
W. przekonuje, że "nie przypomina sobie". - Być może byłem na lekach. Byłem nieświadomy - kontynuuje. - Mógłbyś być nieświadomy, gdybyś zrobił to raz czy dwa. A ta rozmowa ciągnęła się przez dobrych kilka miesięcy - odpowiada łowca i pokazuje mu zdjęcie przyrodzenia, które miał wysłać 11-latce.
Mieszkaniec Lubartowa był już znany łowcom pedofilów. Jakiś czas temu został namierzony przez pana Krzysztofa, który wraz z partnerką od dwóch lat tropi w internecie użytkowników, którzy próbowali zachęcić do seksu nieletnie dzieci - pisze "Dziennik Wschodni".
Łowcy przy każdej akcji działają podobnie: zakładają konta na portalach społecznościowych, gdzie podają się za dzieci. Daniel W. do jednego z takich "wabików" miał wysyłać obsceniczne wiadomości, proponować zlizywanie śmietanki i prosić o przesłanie nagich zdjęć. Gdy wpadł, na miesiąc zniknął.
Uaktywnił się ponownie pod koniec czerwca. - Jest ostrożny, nie składa żadnych propozycji. Wysyła zaproszenia do znajomych i podsyła podejrzane linki, prawdopodobnie w celu zainstalowania na komputerze ofiary programów szpiegujących - mówi pan Krzysztof.
- Nie zmienił metod działania, nie stał się ostrożniejszy. Gdyby był, to by teraz nie wpadł - twierdzi z kolei osoba z "Dzieciaka w sieci". Dodaje jednak, że Daniel W. zaczął używać konta społecznościowego matki, gdzie zamieścił swoje zdjęcia.
Po obywatelskim zatrzymaniu W. trafił w ręce policji w Lubartowie. Sierż. szt. Jagoda Stanicka potwierdza, że wpłynęło takie zawiadomienie i przyznaje, że to ten sam mężczyzna, którego zatrzymano w maju. Wtedy Danielowi W. przedstawiono zarzut składania propozycji obcowania płciowego osobie poniżej 15. roku życia, za co grozi do dwóch lat więzienia. Wówczas zastosowano wobec niego dozór policyjny.
***
Pomóż Ukrainie, przyłącz się do zbiórki. Pieniądze wpłacisz na stronie pcpm.org.pl/ukraina >>>